Na czwartkowej konferencji prasowej, przedstawiciel „Koalicji na rzecz ochrony dzieci” wyraził stanowczy sprzeciw wobec decyzji prokuratury, która umorzyła śledztwo dotyczące podejrzenia niedopełnienia obowiązków przez pracowników instytucji odpowiedzialnych za ochronę małoletnich. Chodzi o nadzór nad rodziną Magdaleny B. oraz Dawida B. z Częstochowy, w kontekście tragicznej śmierci ich syna, Kamilka.
Apel o wznowienie śledztwa
Przedstawiciel koalicji podkreślił, że jego organizacja zamierza apelować o podjęcie śledztwa i ponowne rozpatrzenie sprawy. „Nie możemy zgodzić się z taką decyzją i będziemy walczyć o jej zmianę” – zaznaczył. Jego frustracje wzmaga fakt, że w kraju, w którym nie ma wojny ani terroryzmu, dochodzi do tragedii, a śledztwa nie są prowadzone w sposób rzetelny i dogłębny, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności.
Równo z pamięcią
Jako fundacja, która stawia sobie za cel upamiętnienie Kamilka, relacjonują, że są głęboko poruszeni tą sytuacją. Przypadkowo decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa została ogłoszona dokładnie w 20 miesięcznicę pogrzebu chłopca, co stanowi tragiczny zbieg okoliczności.
Nie można żyć w próżni
W komunikacie prokuratury zaznaczone zostało, że nie było podstaw do postawienia zarzutów, ponieważ nie stwierdzono przestępstwa. „Oczywiście nie było przestępstwa w potocznym rozumieniu tego słowa, przecież żadna instytucja nie zabiła Kamilka bezpośrednio” – podkreślił przedstawiciel fundacji, jednak wskazał na liczne zaniedbania, które doprowadziły do tragicznych wydarzeń. „Kamilek nie żył w próżni. Wokół niego funkcjonowało wiele dorosłych osób i instytucji, które miały obowiązek dbać o jego bezpieczeństwo” – dodał.
Cała sytuacja rodzi pytania o skuteczność instytucji zajmujących się ochroną dzieci w Polsce. Czy naprawdę można mówić o braku przestępstwa, gdy niewinne życie zostaje stracone wskutek zaniedbań? Ta sprawa z całą pewnością zasługuje na dalszą analizę i większą uwagę ze strony odpowiednich organów.