W najnowszym odcinku podcastu „Bez żadnego trybu” gościł profesor Tadeusz Bartoś, uznawany za wybitnego filozofa i teologa, który przez dwie dekady był członkiem zakonu dominikanów. Po tym czasie zdecydował się na odejście z klasztoru, co opisał asocjacyjnym porównaniem zakonu do zakładu psychiatrycznego.
DECYZJA O OPOZYCJI
— Co sprawiło, że poczuł się Pan skłonny do opuszczenia zakonu? — zapytał prowadzący, Robert Fonte Roldan. Profesor Bartoś wyjaśnił, że decyzja ta była efektem długotrwałego procesu. — To narastało. Nie było to oparte na jednej konkretnej sytuacji. Ukończyłem studia oraz doktorat na Uniwersytecie Warszawskim z filozofii, później habilitację. Te wszystkie doświadczenia, kontakty i wiedza doprowadziły mnie do zrozumienia, czym jest zakon jako instytucja totalna — zaznaczył filozof.
INSTYTUCJA TOTALNA
Bartoś argumentował, że klasztor przerastał go swoją strukturą. Porównując zakon do zakładu psychiatrycznego, zauważył, że życie w klasztorze wymaga od ludzi podporządkowania się kontrolom zachowań i myślenia. Inspirację tej myśli zaczerpnął z książki Ervinga Goffmana „Instytucje totalne”.
Wspominał, że pewne rzeczy były zaskakująco podobne do historii, jakie opisał Goffman. — Zdałem sobie sprawę, gdzie się znajduję — dodał. Ponadto Bartoś podkreślił, że pisanie krytycznych artykułów na temat Kościoła w mediach, takich jak „Gazeta Wyborcza” czy „Tygodnik Powszechny”, spotkało się z ogromną wrogością ze strony wspólnoty zakonnej. — Stałem się publicznym wrogiem numer jeden. W pewnym momencie pomyślałem, że nie mogę trwać dłużej w atmosferze pełnej napięcia i niechęci — mówił były dominikanin.
SZCZĘŚCIE W ZAKONIE?
Kiedy prowadzący zapytał, czy w którymś momencie czuł się szczęśliwy w zakonie, odpowiedź Bartośa była złożona. — To zależy od etapu. Na początku, w nowicjacie, byłem wstrząśnięty nową rzeczywistością. Klasztor różnił się diametralnie od tego, co widziałem przed własnymi drzwiami — przyznał. — Za klauzurą panowała obojętność i oschłość, ale znalazłem różne sposoby, by przetrwać, korzystając z technik wspierających utrzymanie się w tej instytucji.
WYZWAŃ DLA NOWYCH ZAKONNIKÓW
Filozof zauważył, że wiele osób pragnących pójść w jego ślady nie podejmuje takiej decyzji, gdyż brak im odpowiednich pomysłów i umiejętności. — Kształcenie księdza to na ogół niewystarczające przygotowanie, zwłaszcza że wielu z nich nie zdobywa żadnego wykształcenia poza religijnym — podkreślił.
NA TEMAT APOSTAZJI
Kiedy Bruce Fonte Roldan zapytał, czy po odejściu z klasztoru dokonał aktu apostazji, Bartoś odparł, że nie uznaje procedur Kościoła katolickiego. — Posiadam prawo do wykreślenia z dokumentacji zgodnie z RODO, ale w przypadku Kościoła nie ma takiej możliwości — wskazał. Osobiście chciałby zostać usunięty ze wszystkich spisów w Kościele, ale to zadanie okazuje się niewykonalne.
KRZYWDY SPOWODOWANE KULTURĄ KOŚCIOŁA
Były kapłan odniósł się także do kontrowersyjnej tezy prowadzącego, że rodzice krzywdzą swoje dzieci, chrzcząc je i wysyłając na komunię. — Tak, wprowadza się dzieci w system, który uczy ich poczucia winy i wstydu. Presja na tzw. „wczesną spowiedź” jest psychicznym gwałtem, zwłaszcza na najwrażliwszych dzieciach — stwierdził Bartoś.
W końcowej części rozmowy przyznał, że postawy tzw. „fajnych księży” mogą maskować rzeczywistość Kościoła. — Znam to z własnego doświadczenia, gdyż również byłem tak postrzeganą osobą w przeszłości. Takie działania mogą stanowić zasłonę, która nie pozwala dostrzec realiów panujących w Kościele, a zmieniają się one w wyniku różnorodnych interakcji w parafiach — podsumował filozof.