Prezydent Hondurasu Xiomara Castro ostro skrytykowała plan masowej deportacji swoich rodaków przebywających w Stanach Zjednoczonych. W swoim wystąpieniu, które zostało nadane w noworocznym orędziu, zagroziła administracji Donalda Trumpa, że w przypadku wprowadzenia takiego planu rozważy zamknięcie amerykańskiej bazy wojskowej na terenie Hondurasu. Ta groźba budzi niepokój, biorąc pod uwagę rosnące napięcia w regionie przed objęciem urzędu przez republikanina.
W odpowiedzi na nieprzyjazne działanie
„W obliczu masowej ekstradycji naszych braci z USA, musimy przemyśleć nasze stosunki z Amerykanami, zwłaszcza w sektorze wojskowym. Amerykańska baza, której nie utrzymujemy za żadne pieniądze od dekad, straciłaby podstawy do dalszej egzystencji w Hondurasie” – podkreśliła Castro. To stanowisko stawia pod znakiem zapytania dotychczasową współpracę między oboma krajami.
Baza wojskowa w Palmeroli
Stany Zjednoczone prowadzą bazę wojskową w Palmeroli, w środkowym Hondurasie, która powstała na początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Obecnie stacjonuje tam około czterystu amerykańskich żołnierzy, co w obliczu zbliżających się zmian politycznych może stać się tematem napiętej debaty międzynarodowej.
Przyszłość relacji USA-Honduras
W listopadzie ubiegłego roku media informowały, że ekipa Donalda Trumpa intensyfikuje przygotowania do masowej deportacji migrantów, co może znacząco wpłynąć na sytuację w Ameryce Środkowej. Reakcje państw regionu są zróżnicowane, a niepewność co do przyszłości stosunków z USA rośnie.
Donald Trump, z jeszcze większymi ambicjami, zasugerował również przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim, jeżeli Panama utrzyma wysokie opłaty za korzystanie z tej strategicznej drogi wodnej. Prezydent Panamy, Jose Raul Mulino, stanowczo odpowiedział, że suwerenność jego kraju nie podlega negocjacjom, a każdy metr kwadratowy Kanału pozostaje w rękach Panamczyków – bez względu na amerykańskie aspiracje.
Źródło/foto: Interia