Prezydent Hondurasu, Xiomara Castro, stanowczo skrytykowała plan masowej deportacji obywateli tego kraju, którzy przebywają w Stanach Zjednoczonych. W obliczu groźby ze strony administracji Donalda Trumpa, oświadczyła, że jako reakcji na te działania, rozważy zamknięcie amerykańskiej bazy wojskowej usytuowanej w Hondurasie. W regionie narasta napięcie przed oficjalnym objęciem urzędu przez republikanina.
OSTRZEŻENIE DLA USA
„W przypadku, gdyby doszło do nieprzyjaznych działań, takich jak masowa deportacja naszych rodaków, bylibyśmy zmuszeni do przemyślenia naszej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza w kontekście wojskowym. Amerykańska baza, która znajduje się na naszym terytorium od wielu lat, mogłaby stracić swoje uzasadnienie” – powiedziała Castro w noworocznym orędziu, transmitowanym na antenie radia i telewizji.
Baza wojskowa, która znajduje się w Palmeroli w centralnym Hondurasie, została utworzona w latach osiemdziesiątych XX wieku. Obecnie stacjonuje tam około czterystu amerykańskich żołnierzy.
MASYWNA DEPORTACJA W PLANACH TRUMPA
Z doniesień CNN wynika, że współpracownicy Donalda Trumpa już szykują się do wdrożenia jednej z jego kluczowych obietnic wyborczych, dotyczącej masowej deportacji migrantów przebywających w Stanach bez zezwolenia.
Napięcie w regionie Ameryki Środkowej rośnie, szczególnie po ostatnich deklaracjach Trumpa. Republikanin zasugerował również, że jeśli Panama nie obniży wysokich stawek za korzystanie z Kanału Panamskiego, mógłby przejąć nad nim kontrolę.
Prezydent Panamy, Jose Raul Mulino, z oburzeniem odpowiedział, podkreślając, że „każdy metr kwadratowy Kanału Panamskiego oraz przylegającego obszaru należy do Panamy i tak pozostanie”. Przypomniał, że suwerenność i niepodległość jego kraju są kwestiami, które nie podlegają negocjacjom.
Źródło/foto: Interia
