Dotychczasowa polityka względem Ukrainy była jednym z elementów, które zbliżały Pałac Prezydencki do rządu. Jednak ostatnie wypowiedzi oraz działania przedstawicieli gabinetu Donalda Tuska i prezydenta Andrzeja Dudy sugerują, że sytuacja uległa zmianie. Obie strony przestały mówić w tej samej kwestii jednym głosem, co rodzi pytanie: skąd ten podział?
PRZEŁOM W RELACJACH POLITYCZNYCH
W lipcu podczas szczytu NATO w Waszyngtonie prezydent Duda zaznaczył, że w sprawach bezpieczeństwa zarówno rząd, jak i Pałac Prezydencki działają zgodnie. Podkreślił, że pojęciem „nas”, którego użył, obejmował siebie oraz poprzedni rząd. O podobnych tonach zapewniał także Donald Tusk, stwierdzając, że w Polsce panuje niemal pełny konsensusodnośnie relacji z Ukrainą i Rosją.
Obecnie jednak wydaje się, że wspólne stanowisko wyraźnie się rozmywa. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, który cieszy się dobrymi relacjami z prezydentem, zaskoczył wszystkich stwierdzając, że „bez wyjaśnienia przeszłości nie może być mowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Europejskiej”. Odniósł się tym samym do kontrowersyjnych słów byłego szefa ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kułeby. Reakcja prezydenta była natychmiastowa; Duda zauważył, że blokowanie integracji Ukrainy z UE wpisuje się w politykę Władimira Putina.
ODEJŚCIE OD DYPLOMACJI ZROZUMIENIA
W otoczeniu Dudy podkreślają, że jego sprzeciw ma związek z kierunkiem polityki rządu. Małgorzata Paprocka, szefowa Kancelarii Prezydenta, zauważyła, że prezydent ma konsekwentne zdanie na temat prawdy historycznej i dba o pamięć ofiar, co podkreśla w rozmowach z ukraińskim prezydentem. Duda wyraża też obawę, że twarde żądania i szantaż, jak je określa, mogą tylko pogorszyć sytuację i podzielić Polskę i Ukrainę, co jest na rękę Rosji.
Politycy PSL, z kolei, uzależniają akcesję Ukrainy do UE od wyjaśnienia spraw związanych z rzezią wołyńską. Poseł Adam Dziedzic podkreśla konieczność uregulowania tych kwestii i stwierdza, że nie ma sensu czekać dłużej na rozwiązania. Wskazuje, że pomoc dla Ukrainy nie powinna opierać się na postawie uległości.
GAŁĄZ POLITYKI ZAGRAŻAJĄCA STOSUNKOM
Jan Piekło, były ambasador w Kijowie, dostrzega w działaniach rządu zwrot w polityce wobec Ukrainy. Jego zdaniem, stanowisko Kosiniaka-Kamysza to nie tylko sprawa MON, ale także rządu jako całości. Piekło zwraca uwagę na niebezpieczeństwo używania tematu Wołynia jako narzędzia przetargowego, porównując obecną sytuację do wcześniejszych prób wymuszania na Ukraińcach zgody w trudnych sprawach.
W obecnej sytuacji, stosunki polsko-ukraińskie mogą zaostrzać wewnętrzne napięcia polityczne w Polsce, co w dłuższej perspektywie nie jest korzystne ani dla Polski, ani dla Ukrainy. Ostrożność w stosunkach z Ukrainą, podkreśla Piekło, jest kluczowa, aby nie potęgować problemów, które mogą zaszkodzić nie tylko obu krajom, ale także zjednoczonej Europie.
Źródło/foto: Interia