Dzisiaj jest 19 października 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Presja w życiu codziennym – klucz do sukcesu czy źródło frustracji?

Obrót sprawy związanej z IDEAS NCBR przyniósł zaskakujące rezultaty. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zdecydowało się na niespodziewany zwrot, oferując dalsze kierowanie instytucją Piotrowi Sankowskiemu, którego niedawno usunięto. Choć można by się cieszyć, bo „presja ma sens”, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że obecny rząd coraz rzadziej reaguje na presję, a jeśli już, to tylko w wyjątkowych sytuacjach.

Przypomnienie zdarzeń

Dla przypomnienia, minister Wieczorek zwolnił Piotra Sankowskiego, szefa instytucji zajmującej się badaniami nad sztuczną inteligencją. W jego miejsce powołano nowego nominata, którego nazwisko nie jest istotne w kontekście sprawy. Początkowo nikt nie zamierzał się tłumaczyć z tej decyzji, a rząd Donalda Tuska prowadzony jest pod hasłem „dePiS-izacji Polski”, co stwarza pretekst do wymiany kadry kierowniczej z czasów rządów PiS.

Kto za tym stoi?

Obecne władze czują się pewnie w swoich działaniach, usuwając osoby głęboko osadzone w systemie, a nawet kwestionując nominacje sędziowskie. Sytuacja Sankowskiego wydawała się nieistotna w porównaniu do poważniejszych problemów. Jednak dym, jaki się wytworzył, skłonił ministra Wieczorka oraz jego zastępcę, Macieja Gdulę, do obrony podjętej decyzji. Ich argumenty okazały się jednak nietrafione, gdyż sugerowali, że Sankowski się nie nadaje.

Reakcje na oburzenie

Mimo prób usprawiedliwienia, oburzenie nie wygasało. Wkrótce okazało się, że ministerstwo nie miało rzetelnych podstaw do działań względem Sankowskiego, co zmusiło Lewicę do nagłego wycofania się i zaproszenia go z powrotem, tym razem z nominacją. Gdula próbował ratować sytuację, promując nowy wizerunek instytutu, ale wątpliwości co do tej retoryki pozostają.

Krytyczne pytania

Ale przechodząc do sedna sprawy, pojawiają się ważne pytania. W jaki sposób obroniłby się Sankowski, gdyby nie powstał szeroki front krytyków? Gdyby nowa władza była w stanie zignorować kontrowersje, jak robiła to przez ostatni rok? Również, jak wiele podobnych działań nie budzi krytyki, jeżeli nie ma tak silnego zainteresowania opinii publicznej?

Pewnym przykładem jest postać Roberta Kostro, twórcy Muzeum Historii Polski, który musiał odejść nie na skutek skandalu, lecz decyzji ministerstwa kultury. Obrońcy jego obecności w instytucji nie uzyskali większego oddźwięku, co pokazuje, że nie każda sprawa wywoła taką samą reakcję jak przypadek Sankowskiego.

Co dalej?

Nieodparte jest pytanie, co by się stało, gdyby Sankowski nie był związany z Lewicą, która obecnie wydaje się niepewna i skonsternowana? Czy sytuacja byłaby inna, gdyby był ofiarą polityka z KO? Wiele spraw w życiu publicznym wymaga presji, a ta często nie przekłada się na realne działania władz.

Prawda o presji

Jak do tej pory, presja opinii publicznej rzadko przynosi oczekiwane efekty, a minister Bodnar oraz inni przedstawiciele opozycji nadal mogą w sposób nieograniczony realizować swoje cele. Obecny rząd, będący władzą, która rzekomo zmieniła oblicze polityki, zdaje się stosować te same triki, co jego poprzednicy.

W kontekście całej sytuacji, warto dostrzegać, że choć „presja ma sens”, to jednak nie wszyscy obywatele mają równe szanse w walce o swoje interesy. W końcu pozostaje tylko nadzieja, że przy odpowiedniej mobilizacji uda się wymusić na władzach ustępstwa, nawet jeśli są one jedynie taktycznymi chwytami.

Koniec końców, polityczna gra trwa, a każdy z nas powinien być świadomy, jak kluczowa jest rola opinii publicznej w kształtowaniu rzeczywistości. Być może uda się to osiągnąć, mimo przeszkód, które na każdym kroku stawia władza.

Źródło/foto: Interia

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie