Na bazach pasów Niemiec widniała dewiza Gott mit Uns, co znaczy „Bóg jest z nami”. Istniało przekonanie, że jeśli Bóg rzeczywiście istnieje, to we wrześniu 1939 roku mówił po niemiecku. Najeźdźcom sprzyjało wszystko – ich siły przewyższały Polskę pod każdym względem. Niemcy dysponowali przeszło dwukrotnie większą liczbą żołnierzy i niemal 2700 czołgami, w porównaniu do zaledwie 500 polskich. Na każdy polski samolot przypadały cztery niemieckie, co w sposób dostrzegalny wpływało na szansę na obronę.
W latach 1933-1939 Rzeczpospolita zainwestowała w przygotowanie obronne aż 6,5 miliarda złotych, co stanowiło 40% jej skromnego budżetu. Niemcy, dla porównania, wydawali na cele wojenne trzydzieści razy więcej. Polskie wojsko charakteryzowało się także dysproporcją w organizacji, gdzie 60% żołnierzy służyło w piechocie, a zaledwie 10% w jednostkach konnych. Sytuacja w obszarze uzbrojenia, takiego jak broń pancerna czy lotnictwo, była na granicy rozrachunku statystycznego. Co więcej, przed nami wyłaniają się zjawiska i przyczyny klęski kampanii wrześniowej, która miała miejsce od 1 września do 6 października 1939 roku. Od tego momentu mija już 85 lat.
KONFRONTACJA Z SOWIETAMI
Wojsko Polskie w dużej mierze przygotowywało się na konflikty z Sowietami, co stało się podstawą wielu strategii operacyjnych. Działania te były wpisane w narodową tożsamość, co przynajmniej w niektórych regionach – Pomorzu, Wielkopolsce i Śląsku – okazywało się nieco mylne.
Po powstaniu III Rzeszy zdefiniowano na nowo niebezpieczeństwa, które zagrażały Polsce. Intensywnie zaczęto fortyfikować granice z Niemcami, a pierwsza taka budowla powstała w sierpniu 1933 roku w Dąbrówce Małej. Działania te były wynikiem analizy przygotowanej przez generała Józefa Burhardta, a zrealizowane w postaci Obszaru Warownego „ŚLĄSK”. Interesujące jest to, że Burhardt, posiadający doświadczenie saperskie, nie rekomendował budowy fortyfikacji korytarza pomorskiego, uznając go za nie do obrony.
PLANY OBRONNE A RZECZYWISTOŚĆ
W 1935 roku Sztab Główny WP przygotował raport „NIEMCY”, w którym wskazano, że agresja na Polskę może mieć miejsce najwcześniej w 1940 roku. Jednak już rok później generał Tadeusz Kutrzeba opracował analizę sił zbrojnych i przewidywał, że Wehrmacht uzyska znaczącą przewagę w każdym batalionie, z wyjątkiem kawalerii, a możliwość stawienia oporu wyceniał na maksymalnie osiem tygodni potyczek.
Prace nad Polskim Planem Obronnym „ZACHÓD” rozpoczęły się w marcu 1939 roku, ale przygotowanie to miało miejsce w warunkach dużej improwizacji i wpływu nagłych wydarzeń politycznych. Generał Stanisław Kopański dostrzegał brak konkretnych strategii i wytycznych w planach obronnych.
Sztab WP analizował dwa możliwe scenariusze – pierwszy zakładał pełne, całkowite uderzenie okupacyjne, drugi zaś ograniczone ataki regionalne mające na celu zdobycie Pomorza i Śląska. Ostatecznie przyjęto ten drugi, co w praktyce oznaczało ciągłe odczuwanie presji ze strony Niemców.
FAKTY A MYLENIE
Polska armia zbyt mocno ufała w sparingowe możliwości obrony. Myślenie o silnym wsparciu z Francji, które według Piłsudskiego miało dać szansę na skuteczną obronę w razie ataku wojsk hitlerowskich, okazało się mylne. Ignorowano prawdziwe cele Hitlera, co kosztowało Polskę nie tylko czas, ale i życie setek tysięcy żołnierzy.
Na samym początku września Niemcy okazały się w pełni przygotowane, co w przeciwieństwie do polskich przewidywań prowadziło do prawdziwego chaosu na polu bitwy. Brak koordynacji i kompetencji w polskiej armii spowodował, że wojsko działało metodą chaotycznych manewrów, co sprowadziło na nie niepowodzenia.
KLĘSKA Taktyczna I STRATEGICZNA
Wrzesień ’39 roku potwierdził, że kampania była tragicznie nieprzygotowana. Oddziały, które miały za zadanie obronę, walczyły ze sobą, a nie z przeciwnikiem. Przykładem są wypadki z 5-8 września, kiedy Armia PRUSY miała za zadanie spróbować zablokować niemieckie natarcia, ale niestety oblężenie Warszawy przyspieszało. Sztab Główny nie był w stanie efektywnie skoordynować działań, a komunikacja między jednostkami była tragicznie zła.
Niemcy, w obliczu dezorganizacji polskiej strategii, przeprowadzili skuteczne ataki na front. Po nieuchronnym przegraniu bitwy granicznej, Wojsko Polskie nie miało już możliwości utworzenia skutecznej linii obronnej, przez co ostateczności uciekały w chaosie. Przykładami są oddziały w Borach Tucholskich, które na żadnym etapie nie mogły skoordynować swoich działań, nie zdobywając ani jednego istotnego, strategicznego kroku, który mógłby zatrzymać agresora.
Rzeczywistość Września ’39 jest nie tylko przykładem nieprzygotowania, ale także lekcją historii, która powinna być analizowana nie tylko pod kątem militarno-strategicznym, ale również w kontekście wniosków, które mogłyby być wykorzystane na przyszłość, by nigdy więcej nie utracić polskiej niezależności.