Pożary w Kalifornii, szczególnie w rejonie Los Angeles, wciąż wywołują ogromne straty. Pięć osób straciło życie, a liczba ewakuowanych wynosi już 130 tysięcy. Ogromne zniszczenia obejmują tysiące budynków, a sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Zapasy wody znajdują się na wyczerpaniu, a strażacy z innych stanów walczą z żywiołem, który nie daje za wygraną.
Ogrom zniszczeń i ewakuacje
Szalejące pożary rozprzestrzeniły się na rozległe obszary, objęły m.in. luksusowe dzielnice takie jak Pacific Palisades. Sytuacja jest alarmująca; na terenie hrabstwa Los Angeles odnotowano już sześć dużych pożarów. Wiatr utrudnia akcję gaśniczą, a eksperci alarmują o niezwykle trudnych warunkach wynikających z trwającej suszy.
Władze już zapowiedziały, że przyszłe straty finansowe mogą wynieść ponad 50 miliardów dolarów. Jednakże to nie tylko kwestia pieniędzy – zniszczenia dotykają lokalnych społeczności, a ponad 1000 obiektów zostało doszczętnie zniszczonych. Pandemia ewakuacji i paniki wśród mieszkańców nie ustaje, a liczba godzin, które muszą spędzić poza swoimi domami, nieprzerwanie rośnie.
Reakcja władz i prezydenta USA
W obliczu tej katastrofy, prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden postanowił odwołać swoją zaplanowaną podróż do Włoch, aby skoncentrować się na działaniach związanych z pożarami. Planowane spotkanie z papieżem Franciszkiem oraz innymi liderami, które miało odbyć się w dniach 9-12 stycznia, zostało odłożone na później.
Biały Dom w swoim oświadczeniu zaznaczył, iż Biden już spotkał się z lokalnymi służbami ratunkowymi, aby omówić kryzys. Ustalono, że prezydent podejmie wszelkie możliwe działania w celu wsparcia ofiar, a także aby wzmocnić wysiłki gaśnicze w kalifornijskich górach. Pożary to nie tylko tragedia dla wielu rodzin, ale również ogromne wyzwanie dla władz, które obecnie muszą zmierzyć się z katastrofą naturalną na niespotykaną w ostatnich latach skalę.
Źródło/foto: Polsat News