W związku z pożarami w Los Angeles, w sieci narasta fala teorii spiskowych, w których padają oskarżenia wobec rządzących, zwłaszcza demokratów z Kalifornii. Według zwolenników tych teorii, władze podejmują działania na szkodę obywateli, kierując się ukrytymi interesami oraz ideologią. Niektórzy prominentni zwolennicy takich teorii to Donald Trump i Elon Musk. Ekspertka Eliza Kotowska zwraca uwagę, że ludzie pragną stabilności, a teorie spiskowe dają im poczucie kontroli nad sytuacją.
Ogień w Los Angeles pochłonął życie co najmniej 25 osób, zniszczył 12 tysięcy budynków i zmusił do ewakuacji około 90 tysięcy mieszkańców. Z dwóch z trzech ognisk pożaru opanowano jedynie 35 proc., co może sugerować, że liczba ofiar wciąż rośnie.
W momencie, gdy strażacy zmagają się z kataklizmem, w Internecie mnożą się fałszywe informacje. Internauci, w tym te osoby publiczne, wciąż tworzą nowe teorie wyjaśniające rzekome przyczyny pożarów.
Donald Trump obwinia o wybuch pożarów gubernatora Kalifornii, Gavina Newsoma, zarzucając mu, że nie podpisał deklaracji dotyczącej wykorzystania zasobów wodnych, co miało doprowadzić do problemów z dostępem do wody w regionie. Z kolei zwolennicy teorii konserwatywnych obarczają winą politykę różnorodności, wskazując na Kristin Crowley, szefową straży pożarnej w Los Angeles, która według nich została wybrana z powodu płci i orientacji seksualnej.
Znany z szerzenia teorii spiskowych Alex Jones wskazuje, że pożary to część globalistycznego planu mającego na celu deindustrializację USA. Musk, który podzielił się tym wpisem, dodał, że to prawda, co tylko potwierdza skuteczność takich narracji w sieci.
Wiele spośród teorii obwinia demokratów na szczeblu federalnym i lokalnym. Krytycy administracji Joe Bidena wskazują, że przyczyny kataklizmu leżą w zbiorowych wydatkach na pomoc dla Ukrainy i Izraela, co ich zdaniem prowadzi do niedoborów w finansowaniu służb ratunkowych.
Niektórzy bardziej radykalni spiskowcy dowodzą, że jednoczesne wybuchy trzech pożarów zostały wywołane za pomocą nowoczesnej broni, a także że varujące siły wiatru zostały zmanipulowane przez władze. Przekonują, iż zdjęcia dowodowe pokazujące spalone budynki obok ocalałych palm są wystarczającym dowodem ich teorii.
Poszczególni użytkownicy Internetu spekulują, że gubernator Kalifornii ma na celu przekazanie terenu pogorzelisk deweloperom pod nowe inwestycje. Dodatkowo sugerują, że na zlecenie tych deweloperów działają bezdomni, którzy podpalają tereny w zysku. Inne teorie wiążą się z planami budowy szybkiej kolei.
Celebryci z Hollywood również nie zostali oszczędzeni w teoriach. Uważani są za współwinnych pożaru, który miałaby spalić ich mienie, aby zatrzeć dowody przestępstw. W szczególności, wokół Seana „Diddy’ego” Combsa powstały oskarżenia o wykorzystywanie nieletnich, co miało rzekomo skompromitować wiele znanych osób.
W kontekście pożarów zrodziły się także spekulacje na temat wpisów dotyczących muzeum Getty, gdzie rzekomo przetrzymywani są ludzie. Ta narracja, podobnie jak inne, zyskała popularność wśród przeciwników teorii naturalnych.
Jak zauważa Eliza Kotowska, teoriom spiskowym często towarzyszy poczucie przynależności do grupy, która posiada specjalną wiedzę, co w dobie kryzysu daje iluzję kontroli.
Podobnie jak w przypadku teorii obwiniającej wydatki amerykańskiego rządu na akty zagraniczne, Kotowska podkreśla, że takie narracje zyskują na popularności, szczególnie w kontekście panującej debaty. Promowanie spiskowych idei przez znane osobistości dodatkowo podnosi ich wiarygodność.
Jako kluczowy element walki z dezinformacją Kotowska wskazuje na konieczność edukacji medialnej, która powinna rozpocząć się już w szkołach. Innymi niezbędnymi krokami są transparentność działań publicznych instytucji oraz odpowiednia odpowiedzialność platform internetowych.
A co z rzeczywistymi przyczynami pożarów? Eksperci wskazują na zmiany klimatu: długotrwałe susze i silne wiatry przekształcają roślinność w materiały łatwopalne. Sporadyczne iskrzenie, nawet przez małe wyładowania atmosferyczne, może prowadzić do zapłonu, co potwierdzają specjaliści.
Historia braku wody w Kalifornii sięga wiele lat wstecz. Z kolei zaprezentowane w sieci nagrania satelitarne są często manipulowane, a pożary nie wybuchają ani w tym, ani w tym samym czasie. Oszacowanie metadanych zdjęć może pomóc w odróżnieniu prawdy od fałszywych informacji. Ekspertka kotowska sugeruje, aby zawsze odnosić się do zweryfikowanych źródeł i rzetelnych informacji.
Źródło/foto: Interia