Nowela prawa wodnego z 2017 roku przekazała odpowiedzialność za regulację rzek Polskim Wodom. Zmiana ta wprowadziła nową definicję ścieku, wyłączając z niej wody opadowe, co prowadzi do licznych problemów finansowych — donosi poniedziałkowy „Rzeczpospolita”.
SAMORZĄDY W TRUDNEJ SYTUACJI
Jak informuje dziennik, samorządy w rejonach narażonych na zalania apelują o zabezpieczenie mienia oraz uruchamiają infolinie, które przez całą dobę udzielają mieszkańcom praktycznych wskazówek na wypadek kryzysu. „Jakie jednak uprawnienia posiadają w tej sprawie, jeśli chodzi o regulację rzek i odprowadzanie nadmiaru wód opadowych?” — zadaje retoryczne pytanie gazeta.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ PRZENIESIONA
„Ochrona przed powodziami związanymi z wodami śródlądowymi, jak rzeki, potoki czy główne kanały, została wyjęta spod jurysdykcji samorządów i przesunięta do Wód Polskich. Teraz to właśnie Wody Polskie odpowiadają za budowę wałów i zbiorników retencyjnych, a samorządy zostały pozbawione wpływu na te kwestie” — stwierdza w rozmowie z „Rz” dyrektor Biura Związku Powiatów Polskich Grzegorz Kubalski.
POSTULATY O REWIZJĘ PRZEPISÓW
„Działania lokalnych władz w zakresie zarządzania wodami są efektem poczucia odpowiedzialności za mieszkańców, ponieważ po nowelizacji prawa zadania związane z melioracją zostały powierzone Wodom Polskim. W związku z tym domagamy się przeglądu tych regulacji” — dodaje sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP Leszek Świętalski.
Aspekty dotyczące gospodarki wodnej oraz ochrony przed powodzią stają się coraz bardziej palącym tematem, a niezwykle istotne jest, aby samorządy miały wystarczające narzędzia do radzenia sobie z tymi problemami. W przeciwnym razie, sytuacja na zalewowych terenach może przybrać dramatyczny obrót.
Źródło/foto: Onet.pl Maciej Kulczyński / PAP