Dzisiaj jest 13 maja 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Poseł na delegacji: 4200 km taksówkami za publiczne pieniądze – kto kontroluje wydatki?

Wysokie wynagrodzenia dla parlamentarzystów, sięgające ponad 13 tys. zł miesięcznie, to tylko wierzchołek góry lodowej. Oprócz tego otrzymują oni 4 tys. zł diety parlamentarnej, a także fundusze na prowadzenie biur. W ramach tych wydatków mogą rozliczać nie tylko podróże własnym samochodem, ale także przejazdy taksówkami. Interesujące jest to, że nikt dokładnie nie sprawdza, dokąd jeżdżą politycy i z jakiego powodu, a to wszystko opłacają podatnicy. Jak się tłumaczą parlamentarzyści? Często wskazują na problem z transportem sejmowym.

Wydatki na biura poselskie na czołowej pozycji

Na stronach Sejmu opublikowano raporty dotyczące wydatków posłów na prowadzenie biur w 2023 r. oraz na początku 2024 r. W ubiegłym roku miesięczne fundusze wyniosły 22 tys. 200 zł, a w tym roku wzrosły do 23 tys. 310 zł. Z tych pieniędzy muszą pokryć pensje pracowników, koszty mediów oraz inne wydatki związane z działalnością. W tej kwocie mogą również uwzględniać koszty przejazdów taksówkami.

Rekordowe wydatki na taksówki

560 polityków z wyższymi wypłatami to nie wszystko, a temat wydatków budzi wśród wielu emocje. Jednym z posłów, który najwyraźniej nie szczędził pieniędzy na taksówki, jest Robert Dowhan z KO. W swoich rozliczeniach ujawnia, że na przejazdy taksówkami w latach 2023 i 2024 wydał aż 13 tys. 271 zł. Przy stawce 3 zł za kilometr za tę kwotę mógłby przejechać około 4200 km. „Jeśli transport sejmowy nie działa, nie mam innego wyboru, jak korzystać z taksówek” – podkreśla Dowhan w rozmowie z „Faktem”. Ale to nie koniec – poseł odliczył także niemal 55 tys. zł za przejazdy swoim samochodem.

Odpowiedzi polityków na rosnące koszty

Na piętach Dowhana depcze Izabela Bodnar z Polski 2050, która na taksówki wydała 13 tys. 124 zł. Przyznaje, że to są jedne z większych kosztów w jej biurze poselskim, ale zauważa, że jej wydatki na kilometrówki są mniejsze w porównaniu do innych. „Poruszam się po Warszawie wyłącznie taksówkami, a do wielu spotkań muszę dojeżdżać na końce miasta” – tłumaczy posłanka. Jej wydatki na przejazdy samochodem prywatnym wyniosły 19 tys. 843 zł, co przekłada się na przejechanie około 17,5 tys. km w okresie kadencji, co oznacza średnio 1,4 tys. km miesięcznie.

Bez dokumentacji i z ogromnymi kwotami

Sytuacja w Sejmie jest jednak alarmująca, bowiem posłowie nie mają obowiązku dokumentowania celów swoich podróży prywatnym samochodem. Kancelaria Sejmu nie posiada narzędzi weryfikacyjnych, co tylko potęguje niepewność co do wydatków. Warto zauważyć, że niektórzy parlamentarzyści już na początku kadencji odliczyli ponad 50 tys. zł. Do grona rekordzistów należą m.in. Agnieszka Pomaska z KO (54 tys. 865 zł), Dariusz Matecki z PiS (53 tys. 929 zł) oraz Ryszard Petru (50 tys. 969 zł). Tak olbrzymie kwoty mogą budzić niepokój społeczeństwa, które przecież finansuje te wydatki.

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie