Niecodzienny i szokujący incydent miał miejsce w Bielsku Podlaskim, gdzie kierowca volkswagena postanowił zignorować wezwanie do zatrzymania się, co zakończyło się dramatycznym pościgiem ulicami miasta. To zdarzenie to nie tylko złamanie przepisów, ale i prawdziwe lekceważenie zdrowego rozsądku, które mogło zakończyć się tragicznie.
PATROL NIE DAŁ ZA WYGRANĄ
Funkcjonariusze z bielskiej patrolówki, zauważając volkswagena, wydali kierowcy sygnały świetlne i dźwiękowe, nakłaniając go do zatrzymania się. Ale zamiast tego, 34-letni mężczyzna postanowił wziąć nogi za pas i dać się ponieść adrenalinie. Po przejechaniu kilku kilometrów, ów „mistrz ucieczek” postanowił opuścić pojazd i kontynuować swoje szalone przedsięwzięcie pieszo, przecież kładka nad torami kolejowymi wydawała się doskonałym miejscem do zniknięcia! Niestety, tam zostaje szybko złapany przez policję.
POD WPŁYWEM ALKOHOLU
Dlaczego mężczyzna zdecydował się na ucieczkę? Powody okazały się dość prozaiczne. Badanie alkomatem ujawniło, że nie był on w najlepszej kondycji — miał blisko półtora promila alkoholu w organizmie. Ale to nie wszystko! W trakcie sprawdzania danych okazało się, że mieszkaniec gminy Bielsk Podlaski miał na koncie dwa zakazy prowadzenia pojazdów, które obowiązywały aż do 2025 i 2027 roku. I co tu dużo mówić — sytuacja wygląda kolejny raz jak z najgorszego filmu, gdzie główny bohater zamiast wziąć się w garść, wpada w jeszcze gorsze tarapaty.
PRZESTĘPSTWO I KARA
Teraz 34-latek będzie musiał stawić czoła poważnym konsekwencjom swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Odpwie za niezatrzymanie się do kontroli oraz za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu, mimo że posiadał obowiązujący zakaz. Grozi mu kara do 5 lat więzienia. Miejmy nadzieję, że ten dramatyczny incydent będzie dla niego zimnym prysznicem i następnym razem przemyśli, zanim wsiądzie za kółko w takim stanie.
Źródło: Polska Policja