Przed piątkowym starciem z Polską w ramach Ligi Narodów, Bruno Fernandes, jedna z czołowych postaci reprezentacji Portugalii, doświadczył zaskakującej sytuacji w samolocie lecącym do Lizbony. Gdy dostrzegł współpasażera w kryzysie, natychmiast ruszył mu na pomoc.
BOHATER W POWIETRZU
Bruno Fernandes, pomocnik Manchesteru United, zgromadził dotychczas 75 występów w narodowej drużynie, zdobywając 24 bramki. Kibice w Portugalii pokładają w nim wielkie nadzieje przed nadchodzącym meczem. W ostatnim czasie jego forma była imponująca: w trzech ostatnich meczach dla Czerwonych Diabłów zanotował cztery gole i jedną asystę. Jednak jego umiejętności nie ograniczają się jedynie do boiska.
Według relacji „Daily Mail”, Fernandes stał się bohaterem podczas lotu z Manchesteru do Lizbony, w którym podróżował z kolegą klubowym, Diogo Dalotem. W trakcie podróży, kiedy postanowił udać się do toalety, zauważył, że jeden z pasażerów zaczyna tracić przytomność. Natychmiast wezwał pomoc, wołając załogę.
ZACHOWANIE NA WYSOKOŚCI
Bruno nie tylko zareagował błyskawicznie, ale także pomógł przetransportować pasażera na wolne siedzenie z tyłu samolotu, po czym pozostał przy nim, by upewnić się, że z mężczyzną wszystko w porządku. Susanna Lawson, jedna ze świadków zdarzenia, podkreśliła, że piłkarz nie szukał rozgłosu. „Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że to po prostu zwykły facet” — relacjonowała. Dzięki jego heroicznej postawie, Fernandes zyskał uznanie i gratulacje od pasażerów.
Takie działania pokazują, że nawet w świecie wielkiego sportu, w którym blichtr i chwała są na porządku dziennym, prawdziwych bohaterów można napotkać w najmniej oczekiwanych momentach. Tego typu sytuacje przypominają, że wartości takie jak empatia i gotowość do pomocy są równie ważne, jak osiągnięcia na boisku.