W czwartek wieczorem na ulicach Czarnej Dąbrówki wydarzyła się sytuacja, która mogłaby być zwieńczona komedią, gdyby nie tragiczne skutki, jakie przyniosła. Pijany mężczyzna, znany z brawurowego stylu życia, poprosił swojego kolegę o podwózkę do domu. Ten, bez namysłu, zgodził się na propozycję, choć sam nie miał prawa jazdy. Jak to mawiają, lepiej jechać na trzeźwo, niż w niepewnych rękach!
SPOTKANIE Z POLICJĄ
Podczas jazdy ich błahy „wypadek” zakończył się w najmniej oczekiwanym momencie – na drodze natrafili na policyjny patrol. Policjanci, zaskoczeni zasiadającymi w skodzie mężczyznami, postanowili przeprowadzić kontrolę. I tu zaczyna się cała historia, która skończyła się mandatem, a może nawet więcej…
SZOKUJĄCE ODKRYCIA
W trakcie rozmowy kierowca przyznał, iż nie posiada uprawnień do kierowania pojazdem, a jego decyzja o prowadzeniu była podjęta pod wpływem namowy kolegi, który chwilę wcześniej raczył się alkoholem. Funkcjonariusze postanowili działać według procedur – sprawdzili mężczyznę w systemie. Wynik był druzgocący: nie tylko nie miał on prawa jazdy, ale dodatkowo okazało się, że jest poszukiwany do odbycia kary więzienia. I oto – lekkomyślna pomoc doprowadziła jednego z nich za kratki!
KONSEKWENCJE
30-latek został zatrzymany, co oznacza, że przez najbliższe tygodnie będzie musiał pożegnać się z wolnością… i ze swoim kolegom, który w tym całym zamieszaniu pozostał jedynie z żalem na ustach. Oprócz tego przyjdzie mu się zmierzyć z odpowiedzialnością prawną za prowadzenie pojazdu bez wymaganych uprawnień. Co za pech! Właśnie wtedy, gdy życie wydaje się lekkie jak piórko, czasem okazuje się, że może być zgoła inaczej. I kto by pomyślał, że krótka przejażdżka może zakończyć się buntem za kratkami? Szaleństwo!
Źródło: Polska Policja