W ostatnim czasie na rynku sprzedaży detalicznej w Polsce pojawił się kontrowersyjny temat dotyczący promocji „wielosztukowych”, które są stosowane przez popularne sieci takie jak Lidl czy Biedronka. Oferty typu 8+8 gratis stają się nie tylko praktyką marketingową, ale także przedmiotem krytyki ze strony Ministerstwa Zdrowia. Władze zauważają, że tego typu promocje obejmują także alkohol, co ich zdaniem wymaga ograniczeń.
REKLAMA W PRZEBRANIU PROMOCJI
W wywiadzie dla „Pulsu Biznesu” wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny zwrócił uwagę na problematykę ukrytej reklamy alkoholu. Zauważył, że gdy w telewizji widzimy oferty, które zachęcają do zakupu większej ilości piwa, często towarzyszą im logo, charakterystyczne butelki, a niekiedy nawet obecność celebrytów. Tego rodzaju kampanie marketingowe, według ministra, nie są niczym innym jak promocją alkoholu w przebraniu. „Wszyscy wiedzą, co kryje się za tymi promocjami” — zaznaczył.
WYŻSZE CENY, MNIEJ ALKOHOLU
Ministerstwo rozważa także wprowadzenie minimalnej ceny za gram alkoholu, co mogłoby wpłynąć na znaczący wzrost cen napojów alkoholowych, zwłaszcza piwa. Konieczny podał przykład, według którego cena za butelkę piwa o zawartości 5 proc. alkoholu mogłaby wzrosnąć o 1,5 zł. Czy to przekona Polaków do ograniczenia konsumpcji alkoholu? Czas pokaże, ale z pewnością takie zmiany będą miały wpływ na portfele konsumentów.
Ostatecznie, pytanie brzmi: jak daleko ministerstwo jest w stanie się posunąć, aby zniechęcić Polaków do picia alkoholu? Jakiekolwiek decyzje w tej kwestii, niezależnie od argumentów zdrowotnych, będą miały realny wpływ na społeczeństwo oraz strukturę cen w sklepach.
To, co wciąż pozostaje niepewne, to przyszłość promocji w sklepach oraz ich wpływ na kondycję gospodarczą branży alkoholi. Nic, tylko czekać na efekty nowych regulacji i prób rozwiązań, które mogą odmienić tę rzeczywistość.