Z ponad miesięcznym opóźnieniem, sezon Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim otworzy Magdalena Łuczak, jedna z najwybitniejszych polskich alpinistek. Decyzja o jej starcie była podyktowana kontuzją, która zdarzyła się w najgorszym możliwym momencie, tuż przed rozpoczęciem cyklu. – Teraz czuję się naprawdę dobrze i jestem gotowa do rywalizacji – zapewnia zawodniczka z Łodzi.
– Czuję ekscytację, a raczej dreszczyk emocji, co w tym przypadku oznacza pozytywne nastawienie. Na pewno dam z siebie wszystko. A jak pójdzie, przekonamy się już 26 października – relacjonowała Łuczak w połowie ubiegłego miesiąca, gdy przygotowywała się do pierwszych zawodów w Soelden. Niestety, odwiedzenie tego miejsca było niemożliwe z powodu odnawiającego się bólu pleców, który uniemożliwił jej udział.
– W sierpniu uczestniczyłam w zgrupowaniu w Argentynie i to tam przeforsowałam się, co skutkowało dużym bólem pleców. Po przyjeździe do Soelden kontuzja się odnowiła, ale na szczęście nie w takim stopniu, który by uniemożliwił mi powrót do treningów. Szybko rozpoczęliśmy intensywną rehabilitację, co pozwoliło mi szybko wrócić do formy – tłumaczy zawodniczka. – Już czuję się znacznie lepiej i można powiedzieć, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. Oczywiście wciąż odczuwam pewien dyskomfort, ale wszystko idzie ku dobremu i mam nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu.
Łuczak znów zaczęła trenować na śniegu dopiero w połowie listopada. – Wcześniej rehabilitowałam się w domu. Pierwsze dni na stoku były trudne po dłuższej przerwie, ale szybko się przyzwyczaiłam i teraz czuję się naprawdę dobrze. Wiadomo, że żadna kontuzja nie jest na czasie i dla mnie to doświadczenie było wyjątkowo wyzwaniem. Na szczęście wykonałam odpowiednią pracę rehabilitacyjną, która przekształciła się w intensywniejsze treningi, by przygotować się do startów w Pucharze Świata – zaznacza narciarka.
ZAWODY W KILLINGTON
Już w nadchodzący weekend Łuczak weźmie udział w zawodach Pucharu Świata w Killington, w Stanach Zjednoczonych. Pierwszy przejazd odbędzie się w sobotę, 30 listopada, o godzinie 16:00 polskiego czasu.
– Moje cele się nie zmieniają. Choć rozpoczęłam sezon później, wszystko, co mogłam zrobić, już zostało zrobione. Staram się dostosować, a ekscytacja, o której wspominałam przed Soelden, teraz przekłada się na Killington. Wykorzystam to w pozytywny sposób. Dziękuję za wsparcie, ponieważ to właśnie dzięki niemu mogę stanąć na starcie w najbliższy weekend. Liczę na udany sezon – podkreśla Łuczak.
Miniony sezon był dla niej wyjątkowy, kończąc go na 23. miejscu w rankingu Pucharu Świata w slalomie gigancie. Dodatkowo, zdobyła z drużyną Colorado Buffaloes akademickie mistrzostwo Stanów Zjednoczonych, co stanowiło ogromny sukces. Jej oczekiwania koncentrują się teraz na przyszłorocznych mistrzostwach świata w Saalbach.
– To będzie główny cel dla mnie – oznajmia jedna z najlepszych polskich alpinistek. – Planuję zaprezentować się jak najlepiej. Oczywiście, będę starała się jeździć jak najlepiej i nieustannie przesuwać swoje granice. Trzymam się wcześniej ustalonego planu, co przyniosło efekty w ubiegłym sezonie. Mam nadzieję, że moja forma będzie się systematycznie poprawiać.