Były ambasador Polski w Ukrainie, Bartosz Cichocki, wyraził ostre zaniepokojenie brakiem aktywności europejskich polityków na tle prób negocjacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją dotyczących Ukrainy. Podczas rozmowy z Marcinem Wyrwałem w podcaście Onetu „Fronty Wojny” nie szczędził również krytyki polskim liderom za ich postawę na ostatnim szczycie w Paryżu. Dodatkowo, wyraził swoje obawy dotyczące nastrojów ukraińskiej klasy politycznej.
TRZECIA ROCZNICA INWAZJI ROSJI
W okolicach trzeciej rocznicy inwazji Rosji na Ukrainę Cichocki wspomina początki konfliktu, który zastał go w Kijowie 24 lutego 2022 roku. Gdy inne placówki dyplomatyczne ewakuowały się z Ukrainy, on zdecydował się zostać na miejscu, co czyniło go jednym z nielicznych ambasadorów, którzy podjęli taką decyzję.
Już w październiku 2021 roku Cichocki rozpoczął przygotowania ambasady na ewentualny atak ze strony Rosji. Chociaż wówczas nie było jeszcze pewności co do militarnych działań Kremla, to fakt, że półtora tygodnia przed inwazją otrzymał szyfrowaną wiadomość w konsulacie w Charkowie, zmusił go do podjęcia działań zabezpieczających. Szybko zdecydował o ewakuacji rodzin pracowników z placówki.
NASTANIE INWAZJI
Dzień przed inwazją odbyła się wizyta w Kijowie prezydenta Andrzeja Dudy oraz prezydenta Litwy Gitanasa Nausedy. Cichocki, wezwany do ambasady, odebrał depeszę, która zdradziła dokładną godzinę ataku. Opowiada, że późnym wieczorem opuszczał budynek ambasady, natrafiając na ludzi sprawdzających repertuar lokalnego teatru, co w obliczu nadchodzącego kryzysu wydawało mu się absurdalne.
BAJKOWY PLAN ZACHODU
W kolejnej części rozmowy Cichocki poruszył temat niepewnych reakcji europejskich przywódców na rozwój sytuacji. Uważa, że wiele decyzji podejmowanych przez Zachód, w tym przez administrację amerykańską, było spowodowanych obawą o stabilność Rosji. Ambasador krytycznie ocenia postawę Europy, zauważając, że Zachód szafuje pomocą dla Ukrainy, co w dłuższym czasie może zaszkodzić walce z rosyjską agresją.
NIEPOKOJĄCE SYGNAŁY Z UKRAINY
Cichocki wyraża obawy, że politycy ukraińscy stają się zbyt pewni siebie, wierząc w europejskie obietnice o samodzielnym poradzeniu sobie z trudnościami bez wsparcia ze strony USA. Pojawiające się propozycje redefiniowania stosunków z Rosją i zapominania o terytoriach okupowanych budzą niepokój. W kontekście kampanii wyborczej, prezydent Zełenski działa w trybie rywalizacji, co może prowadzić do mylnych interpretacji sytuacji.
W ocenie Cichockiego, podjęte przez amerykańską administrację działania mogą mieć daleko idące konsekwencje dla przyszłych rozmów z Rosją, w których to Moskwa może stawiać warunki, a Stany Zjednoczone powinny mieć przewagę w negocjacjach, a nie oddawać pole.
W obliczu niepewnego porządku bezpieczeństwa, Cichocki stawia kropkę nad „i”: tylko jedność i zdecydowanie w działaniach europejskich liderów mogą znieść widmo rosyjskiej dominacji w regionie.
Źródło/foto: Onet.pl
Vladyslav Musiienko / PAP.