W poniedziałkowy poranek, 14 stycznia, na trasie w Małszycach, niedaleko Łowicza, miała miejsce sytuacja, która pokazuje, że niektórzy kierowcy zupełnie zapominają o zdrowym rozsądku. Nadkomisarz Norbert Makarski, kierownik Sekcji w Płocku Wydziału Konwojowego KWP zs. w Radomiu, udając się do pracy, natrafił na pojazd, który z niezwykłą gracją postanowił uczynić przydrożny rów swoim miejscem postoju.
TRAGEDIA CZY KOMICZNA BEZTROSKOŚĆ?
Jednak ten incydent szybko zmienił się z niewinnego żartu w poważną sprawę. Makarski, dostrzegając peugeota z włączonymi światłami awaryjnymi, postanowił sprawdzić, co się dzieje. Jego instynkt zawodowego policjanta okazał się niezbędny – w środku znajdował się 38-letni mężczyzna, którego alkoholowy odór był wyraźnie wyczuwalny. Jak się okazało, nie był to jedynie zapach piwa z piątkowego wieczoru, a raczej efekt spotkania z butelką.
NA SZCZĘŚCIE SĄ POLICJANCI
W oczekiwaniu na przyjazd patrolu, Makarski pokazał, że nie zamierzał pozwolić na dalszą jazdę nietrzeźwego kierowcy. Powstrzymał go od ucieczki oraz natychmiast powiadomił lokalnego dyżurnego. Gdy patrol z KPP w Łowiczu przybył na miejsce, badania alkomatem wykazały zatrważające 2,5 promila alkoholu w organizmie mężczyzny. Takie wyniki mogłyby rozbawić niejednego miłośnika czarnego humoru, ale w rzeczywistości to powód do zmartwień.
SPRAWIEDLIWOŚĆ CZEKA NA ZWYKŁEGO KIEROWCĘ
Teraz sprawca tego incydentu stanie przed sądem i będzie musiał odpowiedzieć za swoje czyny. Za kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu grozi mu kara sięgająca 3 lat pozbawienia wolności. To kolejny dowód na to, że na drogach nie ma miejsca na lekkomyślność i że nieodpowiedzialność kierowców może prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji. Oby więcej policjantów było tak czujnych i zaangażowanych w swoją pracę, abyśmy mogli czuć się bezpieczniej na naszych drogach.
Źródło: Polska Policja