Właściciel volvo z Krakowa postanowił wybrać się w podróż autostradą A4, jednak w nocy z 21 na 22 grudnia jego plany zostały pokrzyżowane. Po awarii pojazdu mężczyzna był zmuszony zostawić go na pasie awaryjnym i czekać na pomoc drogową. Gdy zjawił się holownik, jego samochód zniknął. I tu zaczyna się prawdziwa historia!
KRADZIEŻ CZY ZAGINIĘCIE?
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pojazd wart około 125 tysięcy złotych ewidentnie nie został odholowany przez żadną z firm obsługujących autostradę. Właściciel, sfrustrowany sytuacją, natychmiast zgłosił kradzież. Kto by pomyślał, że podróż, która miała być chwilą relaksu, zamieni się w kryminalną zagadkę?
POLICJA W AKCJI
Chwila nieuwagi, a auto znika na naszych oczach! Na szczęście, bocheńscy kryminalni wykazali się szybkością i profesjonalizmem. Dzięki ich determinacji i ścisłej współpracy udało się zatrzymać dwóch mieszkańców powiatu wielickiego, podejrzewanych o związek z kradzieżą. 31-letni i 27-letni mężczyzna wskazali miejsce, gdzie ukryli skradzione volvo.
SUKCES POLICJI
W trakcie poszukiwań policjanci odnaleźli pojazd, który natychmiast wrócił do swojego właściciela. Niech to będzie nauczka dla wszystkich kierowców – nawet najbardziej nieoczekiwane sytuacje mogą się zdarzyć! Przypomniało mi się pewne powiedzenie: „Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Ciekawe, co poczuje teraz właściciel volvo, wracając do swojego białego piekła? Dalsze czynności będą prowadzone w tej sprawie, być może niedługo usłyszymy o nowych zwrotach akcji.
Źródło: Polska Policja