Polska rozważa rezygnację z programu repatriacji osób deportowanych w czasach sowieckich oraz ich potomków. Maciej Duszczyk, wiceszef MSWiA, zwrócił uwagę, że kluczowe jest, aby polskie służby mogły potwierdzić, czy osoby ubiegające się o repatriację są rzeczywiście zainteresowane tym procesem. Obawy dotyczące bezpieczeństwa stają się priorytetem przy rozpatrywaniu wniosków, zwłaszcza gdy mowa o obywatelach Rosji z polskimi korzeniami.
Raport NIK i obecna sytuacja
Najwyższa Izba Kontroli zajęła się problematyką repatriacji już w listopadzie ubiegłego roku. W swoim raporcie wskazała, że w obecnym tempie, wynoszącym około 684 repatriantów rocznie, zaspokojenie potrzeb ponad 15 tys. oczekujących może trwać około 22 lata. Ponadto, gdy zainteresowanie powrotem do kraju osób polskiego pochodzenia wzrosło od 2017 roku, polskie urzędy konsularne nie były w stanie sprawnie obsłużyć napływających wniosków.
Przeszkody i obawy
Jak informuje brytyjski „Financial Times”, Duszczyk przyznał, że program repatriacyjny znajduje się pod przeglądem ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa. Wiceszef MSWiA podkreśla, że dotąd Polska spełniała swoje moralne zobowiązania wobec pokoleń zesłańców, a ostateczna decyzja w zakresie programu jeszcze nie zapadła. Istnieje ryzyko, że w ciągu najbliższych dwóch lat może on zostać całkowicie zamknięty.
Dziennik zauważa, że wielu deportowanych zdołało wrócić do Polski samodzielnie. Od 2020 roku o repatriację starało się 17 tys. osób, a 7,5 tys. wniosków czeka na rozpatrzenie. Szacuje się, że około 50 tys. osób ma jeszcze prawo złożyć wniosek o repatriację; większość z nich mieszka w Kazachstanie i Rosji.
Kwestia języka i tożsamości
Duszczyk podkreśla, że wielu nowych wnioskodawców nie posługuje się językiem polskim i urodziło się długo po deportacji swoich przodków. „Czwarte pokolenie ma słabsze związki z Polską w porównaniu do pierwszego” — zauważył. Dodał również, że jeśli program zostanie zamknięty, może nastąpić fala nagłych wniosków, a byłoby dobrze znać rzeczywistą liczbę osób zainteresowanych repatriacją, opierając się na faktach, a nie jedynie na szacunkach.
Polska na tle międzynarodowym
„Financial Times” przypomina, że od momentu objęcia urzędu przez premiera Donalda Tuska w grudniu 2023 roku, Polska zintensyfikowała działania w obronie przed rosyjską agresją. Oprócz oskarżeń o szpiegostwo, Warszawa zarzuciła Moskwie przeprowadzenie cyberataków i organizację aktu sabotażu, w tym pożaru w dużym warszawskim centrum handlowym. W październiku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zdecydował o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Poznaniu, ostrzegając innych dyplomatów, że mogą zostać wydaleni, jeżeli będą angażować się w działania hybrydowe przeciwko Polsce.