Prezydent Koszalina, Tomasz Sobieraj, zapowiedział dziś złożenie wniosku o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta oraz obniżenie opłaty za pobyt w samorządowym żłobku do 1500 zł. „Rodzice nie zapłacą ani złotówki” – stwierdził. W trakcie rozmów z włodarzem miasta uczestniczyła również wiceministra rodziny, pracy i polityki społecznej, Aleksandra Gajewska.
Podwyżki, które wywołały burzę
Władze Koszalina planowały wprowadzenie nowych stawek, które miały wzrosnąć z dotychczasowych 580 zł do alarmujących 1750 zł miesięcznie. Taki pomysł spotkał się z ogromnym sprzeciwem rodziców, którzy obawiają się, że dodatkowe koszty mogą osiągnąć astronomiczne kwoty. Czwartek przyniósł ze sobą nie tylko przybycie Aleksandry Gajewskiej, która ma zamiar stawić czoła lokalnym władzom, ale także podobne decyzje radnych z Częstochowy, skąd napłynęły wieści o podobnych podwyżkach.
Trudne rozmowy i potrzeby żłobków
Wiceministra Gajewska podkreśliła, że dyskusje na temat nowej polityki cenowej w żłobkach „nie były łatwe”. „Dzisiaj odwiedziłam żłobek przy ulicy Lelewela, gdzie mogłam zobaczyć, jak wiele potrzeb jest w tej placówce. Potrzebny jest remont i modernizacja terenu placu zabaw. Rozumiem intencje pana prezydenta, który chciałby zapewnić dzieciom jak najlepsze warunki do rozwoju” – dodaje Aleksandra Gajewska.
Zmiana stawek w Koszalinie staje się gorącym tematem, który nie tylko wpływa na codzienne życie rodziców, ale także ujawnia problemy, z jakimi borykają się samorządy w zapewnianiu odpowiednich warunków dla najmłodszych.
Cała sytuacja rodzi wiele pytań: jak władze Koszalina poradzą sobie z tak dużym oporem społecznym? Czy inne miasta pójdą w ich ślady? Na pewno będziemy śledzić rozwój wydarzeń.
Źródło/foto: Onet.pl PAP/Rafał Guz