NATO zamierza wzmocnić swoje siły wojskowe na Morzu Bałtyckim — przekazał Mark Rutte, szef Sojuszu Północnoatlantyckiego. Decyzja ta jest reakcją na ostatnie incydenty związane z uszkodzeniem podmorskich kabli, które wzbudziły niepokój wśród państw regionu. Choć brak jednoznacznych dowodów na sabotaż, coraz więcej analityków wskazuje na to, że za rosnącą liczbą problemów mogą stać rosyjskie operacje. Były major wywiadu Robert Cheda przestrzega, że dalsze działania Kremla mogą wywołać poważne kryzysy na Atlantyku — jeśli dojdzie do zniszczenia kabli łączących USA z Europą, oświetlona zostanie rzeczywistość, w której gospodarka nagle zastygnie w martwym punkcie.
NOWE ZAGROŻENIA NA BAŁTYKU
W zaledwie dwa dni po uszkodzeniu kabla Estlink 2, łączącego Finlandię z Estonią, Rutte podkreślił znaczenie militarnych działań NATO w regionie. Fińskie władze rozpoczęły dochodzenie w sprawie uszkodzenia, które zdaniem ekspertów mogło być wynikiem działań tankowca Eagle S, przypisywanego rosyjskiej floty cieni.
Nie jest to pierwszy przypadek, który podważa bezpieczeństwo podmorskiej infrastruktury. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej, dwie awarie kabli łączących Litwę ze Szwecją oraz Finlandię z Niemcami były związane z chińskim statkiem Yi Peng 3. Dodatkowo, w dniu uszkodzenia Estlink 2 uszkodzeniu uległo także kilka innych kabli komunikacyjnych między Estonią a Finlandią.
DEZINFORMACJA I CHAOS
Chociaż dotychczasowe incydenty miały poważne konsekwencje dla bałtyckich państw, to ich wpływ na codzienne życie obywateli pozostawał stosunkowo niewielki. Robert Cheda zwraca uwagę, że może to ulec zmianie. Zwraca uwagę, iż odcięcie od łączności wywoła chaos i strach w społeczeństwie, mości do dezinformacji i paniki.
Cheda dodaje, że infrastruktura komunikacyjna jest kluczowym elementem życia w Europie i Zachodniej, umożliwiając nie tylko codzienną komunikację, ale także realizację transakcji finansowych. Bez sprawnych systemów, takich jak SWIFT, gospodarka zachodnia może stanąć na skraju przepaści.
ROSYJSKA TAKTYKA
Były oficer operacyjny Agencji Wywiadu jest przekonany, że za uszkodzeniami kabli stoi Rosja. Wskazuje, że działania te mają na celu destabilizację regionu, a rozwój technologii antysatelitarnej przez Moskwę dodatkowo utrudnia ochronę łączności satelitarnej. Cheda zaznacza, że Rosja posiada specjalne jednostki marynarki wojennej, które od lat trenują eskalację takich działań, a także dysponuje wyspecjalizowanymi łodziami podwodnymi.
— Jeśli Rosja zdoła zniszczyć kable łączności między Stanami Zjednoczonymi a Europą, to cała gospodarka przestanie funkcjonować. To rozsypie nie tylko sektor finansowy, ale także transport i infrastrukturę społeczną — przewiduje major Cheda.
MOŻLIWE ŚWIATŁO W TUNELU?
Jakie kroki mogą podjąć zachodnie państwa w celu zapobieganiu takim incydentom? Cheda zauważa, że teoretycznie kable wyposażone są w systemy czujnikowe, ale skuteczna ochrona wymagałaby mobilizacji znacznych sił marynarki. Ekspert sugeruje wdrożenie monitoringu ruchu na morzu, szczególnie w okolicach potencjalnie niebezpiecznych jednostek.
— Sytuacja stała się niezwykle napięta i może prowadzić do poważnej konfrontacji morskiej między jednostkami NATO a rosyjskimi. Kluczowe są systemy antykryzysowe oraz ochrona krytycznych punktów, gdzie kable przechodzą z morza do lądu — podkreśla Cheda, wskazując na strategiczny charakter tych działań.