W ranczo absurdu, do jakiego doszło w Suchej Beskidzkiej, nietrzeźwy agresor postanowił złamać rutynę dnia pewnych nastolatków oraz operatora wodociągów, zadając im ciosy bez jakiejkolwiek provokacji. Bezmyślność, z jaką 45-letni mężczyzna zaatakował młodych ludzi, pokazuje, że czasem nawet najzwyklejsza interwencja wcale nie musi mieć happy endu.
POWÓD NUDA CZY STRACH?
9 grudnia br., około godziny 14, suscy policjanci zostali wezwani na interwencję na ulicy Adama Mickiewicza. Tam ostatecznie natrafili na oprawcę, który chwilę wcześniej nie tylko zaserwował lżej rannego w nos 15-latka, ale również mocno uszkodził gardło drugiemu nastolatkowi. Co skłoniło go do tak brutalnych działań? Trudno racjonalnie wyjaśnić, zwłaszcza że nie było żadnego wyraźnego powodu dla tego chuligańskiego ataku.
POJMANIE I TRZEŹWIEJĄCE REALIA
Po zaistniałym incydencie, agresor próbował ulotnić się z miejsca zdarzenia, jednak szybko został odnaleziony w Centrum Kultury i Filmu w Suchej Beskidzkiej. Okazało się, że miał w organizmie niemal 3 promile alkoholu. Tak spełniony bohater dnia, teraz staje na skraju prawnych konsekwencji – łącznie usłyszał trzy zarzuty, w tym naruszenia nietykalności cielesnej i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Policja złożyła materiały sprawy do Prokuratury Rejonowej, która postanowiła działać z urzędu, nie zważając na leniwą atmosferę świątecznych dni. Cóż, święta to czas szczególny – nie każdy potrafi spędzić je z głową! Na szczęście mężczyźnie grozi do 2 lat pozbawienia wolności, co może okazać się bardziej adekwatne dla jego bezmyślności.
Źródło: Polska Policja
