Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Radosław Piesiewicz, nie zostawił suchej nitki na działaniach ministra sportu, Sławomira Nitrasa. Skrytykował jego „bezpardonowy atak” na PKOl, który w jego ocenie polega na zrywaniu kontraktów reklamowych z instytucją przez spółki Skarbu Państwa. Jak stwierdził w Polsat News: — Mam dowody na to, że wpływał na te decyzje. Piesiewicz jasno zapowiedział, że nie zamierza rezygnować ze swojego stanowiska ani oddać pensji. — Ci, którzy wzywają mnie do dymisji, powinni najpierw sami zrezygnować z mandatów poselskich — dodał.
NAGRODY DLA SPORTOWCÓW
W poniedziałek Radosław Piesiewicz ogłosił, że Polski Komitet Olimpijski wypłacił wszystkie nagrody, obiecane przed nadchodzącymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. — To były rekordowe kwoty, łącznie osiągające 4,8 miliona złotych. Wszystkie premie powędrowały na konta sportowców w zeszłym tygodniu — zaznaczył prezes PKOl. Dodał także, że różne nagrody, w tym diamenty czy obrazy, są już stopniowo odbierane przez laureatów.
KONTROWERSJE I ZAROBKI MINISTRA
W kolejnej części wywiadu Piesiewicz ostro skrytykował ministra sportu, sugerując, że gdyby był na jego miejscu, to by się wstydził. Podkreślił, że działania Nitrasa wobec PKOl są bezprecedensowe, a jego decyzje dotyczące kontraktów reklamowych nie mają precedensu. Kiedy dziennikarz, Bogdan Rymanowski, zapytał prezesa o jego wynagrodzenie, Piesiewicz zwrócił uwagę, że także minister pobiera pensję, mimo że związki sportowe nie otrzymały środków. — Czy powinien ją zatem pobierać, jeśli sytuacja w sporcie jest taka, jak mówi? — zapytał retorycznie.
OSKARŻENIA I PROCES SĄDOWY
Prezes PKOl odniósł się również do zarzutów o rzekome fałszywe faktury na kwotę 10 milionów złotych, poruszonych przez Sławomira Nitrasa. — Można się spodziewać wszystkiego po ministrze — podkreślił. Oświadczył, że jest gotowy stawić się przed prokuraturą i zawsze pozostaje do dyspozycji, jednak ubolewa nad tym, że takie sprawy muszą być nagłaśniane w mediach. Dodał: — Jeżeli ktoś oskarża mnie o pranie pieniędzy, to to już jest absurd — zaznaczył.
NIEPRZYJAZNE INTERWENCJE
Piesiewicz zauważył, że minister Nitras nie ma nic przeciwko wysokim wynagrodzeniom jego kolegów. — Dlaczego ktoś, jak Apoloniusz Tajner, może zarabiać 900 tysięcy złotych, a ja, mając umowę o pracę, mam być traktowany jako nietransparentny? — pytał.
SPRAWY FINANSOWE I OBRONA WŁASNA
W kontekście nadchodzących wydarzeń, prezes PKOl zwrócił uwagę, że prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, podniósł opłaty za korzystanie z budynku, w którym mieści się siedziba PKOl. — Co się zmieniło? W moim gabinecie powieszono krzyż — ironicznie zauważył.
Piesiewicz dodał, że złożył pozew przeciwko ministrowi za pomówienia, domagając się przeprosin oraz zadośćuczynienia finansowego, które nie jest kierowane do niego, ale na rzecz PKOl. Podkreślił również, że ma dowody na wpływ Nitrasa na decyzje spółek Skarbu Państwa.
Na koniec prezes PKOl zadeklarował, że nie zamierza ustępować, a wszystkim domagającym się jego dymisji życzy powodzenia i zdrowia. Radosław Piesiewicz wyraził również nadzieję, że prezydent Andrzej Duda dołączy do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, co byłoby korzystne dla Polski.