Niecodzienna sytuacja miała miejsce w Ciechanowie, gdzie 40-letni mężczyzna postanowił odwiedzić miejscową komendę policji… na rowerze. Chociaż przybył w celu odbycia odbycia policyjnego dozoru, dość szybko okazało się, że nie jest w najlepszej formie. Badanie alkomatem ujawniło przerażającą prawdę – w jego organizmie było ponad 2 promile alkoholu. Ciekawe, czy zdawał sobie sprawę, że jego wizyta zamiast obowiązkowego spotkania zamieni się w kosztowną przygodę.
NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ CZY BRAK WYOBRAŹNI?
W minioną sobotę, 14 grudnia, około godziny 11:40, 40-latek stawił się w Komendzie Powiatowej Policji w Ciechanowie – zgodnie z obwiązkiem, jaki nałożył na niego sąd. Niestety, jego sposób dotarcia na miejsce wzbudzał wątpliwości. Policjantka, będąca w czasie wolnym, zauważyła, jak mężczyzna manewruje na rowerze, co sugerowało, że może być pod wpływem alkoholu. Jej spostrzegawczość pozwoliła na szybką reakcję dyżurnego, a to z kolei doprowadziło do sprawdzenia stanu trzeźwości rowerzysty.
KOSZTOWNA WIZYTA
Wynik badania nie pozostawiał złudzeń – 2 promile to nie byle co. Mężczyzna znalazł się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Nie dość, że został złapany na jeździe w stanie nietrzeźwości, to jeszcze jego nieodpowiedzialne zachowanie przełoży się na spory wydatek – 2500 złotych mandatu. Warto przypomnieć, że za jazdę w stanie po użyciu alkoholu (0,2 – 0,5 promila) grozi mandat w wysokości 1000 złotych, ale uczciwie rzec, lepiej jest pomyśleć dwa razy zanim wsiądzie się na rower po spożyciu.
Chociaż niektórzy mogą z uśmiechem na twarzy komentować jego poczynania, warto pamiętać, że odpowiedzialność na drodze jest kluczowa. Szybka decyzja o wykluczeniu jazdy na dwóch kółkach po alkoholu mogłaby zaoszczędzić mu nie tylko grzywni, ale i wielu kłopotów w przyszłości.
Źródło: Polska Policja