W poniedziałek po południu w Gostkowie doszło do niecodziennej sytuacji, która mogłaby być tematem komedii, gdyby nie poważne konsekwencje. Policjanci otrzymali informację o nietrzeźwym motocykliście, którego ujęli świadkowie. Kiedy funkcjonariusze przybyli na miejsce, zastali 34-latka w stanie, który można określić jedynie jako skrajnie odpowiedzialny – jego alkomat wskazał prawie 3 promile alkoholu w organizmie. Trudno zrozumieć, jak można zasiąść za kółkiem, mając w sobie tyle „płynów regeneracyjnych”.
BEZPIECZNA JAZDA CZY BEZMYŚLNA BRAWURA?
Mężczyzna, według własnych słów, przyjechał do swojej partnerki, po drodze spożywając około ośmiu piw. Można się więc zastanawiać, co takiego miało się wydarzyć, że postanowił wsiąść na motocykl w takim stanie. Szybko okazało się, że nie tylko jego stan trzeźwości budził zdziwienie, ale także fakt, że prowadził on niezarejestrowany pojazd, który nie miał obowiązkowego ubezpieczenia OC. Czego nie robi się dla miłości, ale to już chyba przesada!
KONSEKWENCJE ŻARTU Z BEZPIECZEŃSTWA
Motocykl został tymczasowo zabezpieczony przez policję, a jego właściciel stracił prawo jazdy. Teraz przed nim nie tylko wizja wysokiej grzywny, ale i potencjalny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Czy naprawdę warto było ryzykować swoje życie oraz życie innych? Oprócz groźby utraty wolności do trzech lat, mężczyzna usłyszy wkrótce zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Jak widać, miłość bywa ślepa, ale nie można pozwolić, by brała górę nad rozsądkiem – nawet w takich sytuacjach.
Źródło: Polska Policja