W środę Sąd Rejonowy w Bochni orzekł grzywnę w wysokości 6 tysięcy złotych wobec Emilii Sz. Wydany wyrok dotyczy pomówień oraz znieważenia sędziego Waldemara Żurka, do jakich doszło w internetowych wpisach na Twitterze. To pierwszy taki wyrok związany z głośną sprawą tzw. afery hejterskiej.
Oskarżenia i obrona
Wszystko zaczęło się od twitterowych postów publikowanych przez użytkownika o nicku „Mała Emi”, które były skierowane przeciwko sędziemu Żurkowi. W sierpniu ubiegłego roku prokuratura wniosła oskarżenie przeciwko Emilii Sz. za zniesławienie oraz znieważenie krakowskiego sędziego.
Prokuratorzy zażądali przed sądem nałożenia na oskarżoną grzywny w wysokości 6 tysięcy złotych oraz pokrycia kosztów sądowych. W tej samej sprawie o analogiczną karę postulowała również mec. Justyna Borucka, pełnomocniczka pokrzywdzonego. Sędzia Waldemar Żurek, występujący jako oskarżyciel posiłkowy, zaapelował o „sprawiedliwy wyrok”, podkreślając, że oczekuje, iż państwo postawi przed sądem odpowiedzialne za zorganizowanie całej afery osoby. Z drugiej strony, mec. Paweł Matyja wnioskował o uniewinnienie Emilii, przypominając, że nie przyznała się do postawionych jej zarzutów. Warto zauważyć, że oskarżona nie stawiła się na żadnym z etapów rozprawy.
Rodzinne powiązania i kontekst
Emilia Sz. jest żoną Tomasza Sz., byłego sędziego, który również jest podejrzewany w kontekście afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości. W maju 2024 roku miał on poprosić o azyl na Białorusi. Kobieta twierdziła, że jako „Mała Emi” aktywnie atakowała w sieci sędziów krytykujących reformy wymiaru sprawiedliwości wprowadzone przez Zbigniewa Ziobrę. Sędzia Żurek, będący celem tych ataków, był członkiem Krajowej Rady Sądownictwa przez dwie kadencje oraz rzecznikiem prasowym KRS do 2018 roku.
W toku i kontrowersje
Rozprawa Emilii Sz. zainaugurowała proces w Sądzie Rejonowym w Bochni na początku marca. Z kolei główne śledztwo związane z tzw. aferą hejterską prowadzi Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Świetle najnowszego wyroku, uznającego winę Emilii, należy pamiętać, że decyzja ta nie jest prawomocna.
Intrygującą częścią tej sprawy są powiązania z byłym wiceministrem sprawiedliwości, Łukaszem Piebiakiem, oraz jego współpracownikami, którzy według doniesień sami brali udział w działaniach mających na celu dyskredytowanie sędziów broniących praworządności. W grupie na komunikatorze WhatsApp o nazwie „Kasta” wymieniano się metodami na szkalowanie wybranych sędziów. Cała sytuacja wymaga ciągłego monitorowania, jako że przedstawia ona nie tylko problemy etyczne, ale również poważne zaniedbania w instytucjach państwowych.
W 2022 roku media ujawniły kolejne kontrowersje dotyczące Piebiaka, m.in. informacje o tym, że przekazywał poufne dokumenty osobom niepowołanym, co dodatkowo rzuca cień na całą sprawę.
Jak widać, temat afery hejterskiej pozostaje na afiszu, a sprawa Emilii Sz. to tylko wierzchołek góry lodowej. Czy doczekamy się rozliczeń? Czas pokaże.