W niedzielę w Serie A miała miejsce wyjątkowa sytuacja. Kosta Runjaić, były szkoleniowiec Legii Warszawa, zmuszony był zrezygnować z prowadzenia swojej drużyny, Udinese Calcio, z powodu choroby. To wydarzenie zainaugurowało powrót polskiego trenera na ławkę w jednym z najważniejszych europejskich stadionów po długiej przerwie.
POLSKI TRENER WRACA DO GRY
Po 32 latach Przemysław Małecki, dotychczasowy asystent w sztabie Udinese, tymczasowo objął stery zespołu, w sytuacji, gdy Kosta Runjaić nie mógł poprowadzić zespołu. Mecz z Torino, który miał miejsce w niedzielne południe, stał się dla Małeckiego okazją do zaprezentowania swoich umiejętności w jednej z najsłynniejszych lig świata.
MECZ PEŁEN EMOCJI
Podczas rywalizacji z Torino, drużyna prowadzona przez Małeckiego wydawała się zmierzać ku wygranej. Isak Toure otworzył wynik w 41. minucie, a Lorenzo Luca podwyższył na 2:0 zaledwie cztery minuty po wznowieniu gry. Niestety, radość polskiego trenera nie trwała długo. Kontaktowego gola zdobył Che Adams, a w 64. minucie Samuele Ricci wyrównał stan meczu, a nadzieje na pełną pulę punktów ulotniły się.
POLSKIE AKCENTY W TORINO
Ostatecznie Udinese, prowadzone przez Małeckiego, zdobyło tylko jedno oczko w emocjonującym spotkaniu. Szkoleniowcowi asystował Alex Trukan, kolejny polski trener, co dodaje kolorytu tej sytuacji. Na murawie zadebiutował również Karol Linetty, który z ławki zmienił barwy, tworząc w ten sposób polski akcent w rywalizacji.
Przypomnijmy, że Małecki ostatni raz miał do czynienia z prowadzeniem drużyny w Serie A w sezonie 1991/92, kiedy to Zbigniew Boniek trenował Bari. Tak więc, niedzielny mecz nie tylko przywrócił wspomnienia, ale także dał nadzieję, że polski futbol wciąż ma wiele do zaoferowania na arenie międzynarodowej.