W Ostrawie doszło do krytycznej sytuacji po pęknięciu wału przeciwpowodziowego u zbiegu Odry i Opawy. Z obu rzek woda wdziera się do miasta, zalewając kolejne ulice. Jak informują czeskie media, na miejscu zdarzenia ciężki dźwig zrzuca worki z piaskiem w miejsce awarii. Jednakże według hydrologów sytuacja ta nie zagraża Polsce.
Obawy i zapewnienia
— Przerwanie wału po prawej stronie Odry nie powinno wywołać poważnych zniszczeń. Aktualnie woda pozostaje poza granicami Polski — zapewniła hydrolożka podczas posiedzenia sztabu kryzysowego. Godzinę później pojawiła się uspokajająca informacja, że nie doszło do pęknięcia tamy, lecz sytuacja z wałem przeciwpowodziowym jest nadal poważna. — Woda wylewa się na Ostrawę, ale nie ma ryzyka, że dotrze do Polski — dodała specjalistka.
Walka z żywiołem
Burmistrz Ostrawy, Jan Dohnal, określił sytuację w mieście jako bardzo trudną, a wręcz krytyczną. Woda kieruje się w stronę zakładów chemicznych i koksowni, powodując zalanie ulic w dzielnicy Privoz. W niektórych miejscach woda osiągnęła nawet dwa metry, co uniemożliwia wykorzystanie ciężarowych wozów strażackich. Dodatkowo, w jednej z dzielnic Ostrawy zabrakło prądu, telefony komórkowe przestały działać, a mieszkańcy, aby przyciągnąć uwagę ratowników, są zmuszeni do machania rękami i głośnego wołania z okien.
Skutki ekstremalnej pogody
Mieszkańcy Ostrawy od kilku dni doświadczają ekstremalnych warunków pogodowych. Woda z Odry zalała elektrownię oraz ciepłownię, co zmusiło władze do wyłączenia dostaw ciepła i wody. — Pomimo największych wysiłków nie udało się utrzymać pracy ciepłowni w Ostrawie — poinformowała rzeczniczka gminy, Gabriela Pokorná.
Obserwując rozwój sytuacji można się tylko zastanawiać, jak długo mieszkańcy Ostrawy będą musieli borykać się z chaosem spowodowanym żywiołem. Oby więcej wody dotarło na taras, a nie na ich ulice.