Dzisiaj jest 14 maja 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Ostatni etap podróży Alicji: pożegnania, emocje i niepewność na progu nowego życia

„`html

Alicja wsiadła do samolotu z nadzieją na lepsze życie dla swoich dzieci. Nikt nie mógł przypuszczać, że ten zwykły dzień przekształci się w koszmar, który ciąży na jej bliskich do dziś. Od samego początku odczuwała niepokój; żegnała się z rodziną, jakby miała to robić po raz ostatni. Nawet pęknięta walizka tuż przed odprawą nie zraziła jej do wyjazdu. O 11:11 zegarek w jej rodzinnym domu zatrzymał się na zawsze. Później usłyszała jedynie słowa: „Dobranoc, do widzenia! Cześć, giniemy!”. Alicja stała się jedną z 183 ofiar katastrofy lotniczej w Lesie Kabackim. Polska nie zna drugiego tak dramatycznego wypadku w swojej historii lotnictwa.

ŻYCIE ALICJI

Alicja, znana bliskim jako Lilka, była osobą ciepłą i pełną empatii, obdarzoną łagodnym głosem i radosnym usposobieniem. Kochała życie, ludzi i zwierzęta, a jej rodzina była dla niej najważniejsza. Tak ją wspominają najbliżsi, którzy ją uwielbiali. Jej światem były dzieci – sześcioro oraz mąż, dla których podjęła decyzję o locie do Nowego Jorku z konkretnym celem.

WYJAZD DO NOWEGO JORKU

Alicja planowała wyjazd w celach zarobkowych, pragnąc zapewnić dzieciom lepszy start w życiu. Już miała w głowie, na co przeznaczy zarobione pieniądze – pragnęła zorganizować piękny ślub dla swojej najstarszej córki. Do jesieni zamierzała uzbierać na suknię ślubną, a także wspierać pozostałe córki oraz swoich małych synków w ich drodze do dorosłości.

Po zaproszeniu siostry, postanowiła lecieć do Nowego Jorku, mając do wyboru trzy daty – jedna w kwietniu i dwie w maju. Pierwsza opcja odpadała z racji obowiązków dotyczących siewu ziemniaków, a końcówka maja wydała się jej zbyt późna. Ostatecznie wybrała bilet na 9 maja.

OSTATNIE CHWILE

Tuż przed odlotem pojawiły się wątpliwości, które Alicja omówiła z najstarszą córką. Odczuwała lęk związany z wyjazdem, ale decyzja była już podjęta. W ostatnich dniach odwiedziła bliskich i sąsiadów, co sprawiało, że ci później wspominali o jej pożegnaniach jak o przypuszczeniu, że coś złego się wydarzy. Po drodze na dworzec do Białegostoku poprosiła kierowcę o zatrzymanie się przy przydrożnym krzyżu, gdzie z troską zwróciła się do córki i poprosiła ją o opiekę nad ojcem.

Na Okęciu towarzyszyły jej dwie starsze córki oraz siostra. Panie chciały, by Alicja wyglądała najpiękniej podczas lądowania w Stanach. Tuż przed odprawą walizka Alicji na wpół pękła, co rodzina interpretuje jako złowrogie znaki. Ku zdziwieniu wszystkich nie zdecydowano się jednak na rezygnację z bagażu; personel lotniska jedynie zasugerował prowizoryczne sklejenie.

KATASTROFA Z 9 MAJA 1987 ROKU

Alicja wsiadła do pasażerskiego samolotu Ił-62M SP-LBG „Tadeusz Kościuszko” Polskich Linii Lotniczych LOT, jednak nigdy nie dotarła do USA. Samolot rozbił się zaledwie 11 minut po starcie. Nikt nie przeżył, a w sobotę, kiedy rodzina piekła ciasto na wyjazd, panował entuzjazm, bez świadomości nadchodzącej tragedii.

W momencie katastrofy, najstarsza córka Alicji pracowała, kiedy jej koleżanka powiedziała jej, że jest 11:11. „Moja mamusia właśnie leci samolotem” – odparła. Wówczas zegar w ich domu także zatrzymał się na tej godzinie, nie zdając sobie sprawy, że moment ten to preludium do tragedii, która chwilę później miała ich dotknąć.

DRAMATYCZNE WIEŚCI

Tragiczne wieści zaczęły napływać do rodziny. Przyszły zięć Alicji poinformował swoją narzeczoną o rozbiciu samolotu. Pozytywne myśli szybko ustąpiły miejsca rzeczywistości, gdy informacja z lotniska potwierdziła najgorsze obawy. Musieli ruszyć w stronę dworca w Białymstoku, aby poinformować wracające z Okęcia córki i ciotkę, które nie miały pojęcia o tragedii.

Najmłodsza córka Alicji usłyszała o wypadku od sąsiadki, które nie mogła uwierzyć, że to prawda. W drodze do koleżanki dowiedziała się, że tylko jeden samolot lata do Nowego Jorku – i to ten rozbił się.

IDENTYFIKACJA I POŻEGNANIE

Pogrzeb Alicji był wyczekiwany przez rodzinę, której emocje sięgały zenitu, gdy metalowa trumna dotarła po długim miesiącu oczekiwania. Dzieci nie miały szansy pożegnać się z matką, a mąż z ukochaną, której utratę odczuli w sposób nie do opisania. Nagrobek nosił na sobie informacje o tragicznej śmierci Alicji, która odeszła w wieku 40 lat.

W kolejnych latach pytania i frustracje dotyczące przyczyn katastrofy nie ustępowały. Czasem wracały myśli, że wszystko mogło potoczyć się inaczej, że mogłaby wrócić do domu. Niestety, rzeczywistość była inna. Alicja zginęła, pozostawiając rodzinę z niesamowitym bólem po stracie.

Żadne z wnucząt nie poznało swojej babci, a trauma dotknęła całą rodzinę, której członkowie wciąż boją się latać samolotami, mimo że słyszą, iż są one najbezpieczniejszym środkiem transportu.

Alicja trwa tylko w snach swoich dzieci, w których czasem udaje się im spotkać matkę, ale każdy poranek przynosi brutalny powrót do rzeczywistości. Jej ostatnia podróż, która rozpoczęła się 9 maja 1987 roku, na zawsze pozostanie w pamięci jako tragiczny epizod w historii polskiego lotnictwa.

„`

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie