Viktor Orban, premier Węgier, nie uda się do Stanów Zjednoczonych na inaugurację Donalda Trumpa, jak informuje węgierski portal Telex. Zamiast tego 20 stycznia niego planuje podsumować półroczną prezydencję Węgier w Radzie Unii Europejskiej podczas konferencji w Budapeszcie. Orban znajdował się w wąskim gronie światowych przywódców zaproszonych na ceremonię złożenia przysięgi przez Trumpa.
Rządowe plany a zaproszenia
Z zaproszenia od Donalda Trumpa skorzystała również włoska premier Giorgia Meloni, jednak Orban zdecydował się pozostać na Węgrzech. Rzecznik premiera, Bertalan Havasi, potwierdził, że Orban wygłosi przemówienie, co wskazuje na jego zaangażowanie w sprawy europejskie w kontekście niedawnej zmiany na stanowisku przewodniczącego Rady UE, które przypadło Polsce od 1 stycznia.
Zaskoczenie i komentarze
Decyzja Orbana została ogłoszona zaledwie pięć dni przed inauguracją, co zaskoczyło wiele osób. Rzecznik węgierskiego rządu, Zoltan Kovacs, wyjaśnił, że wydarzenie w Waszyngtonie ma inny charakter niż typowe międzynarodowe spotkania dygnitarzy oraz że uczestnictwo w nim wiąże się z osobistymi zaproszeniami, a nie z oficjalnymi relacjami.
Goście z Europy i kontrowersje
Na inauguracji w Waszyngtonie obecni będą premier Meloni oraz prezydent Argentyny Javier Milei. Istnieje również niepewność co do przybycia byłego prezydenta Brazylii, Jaira Bolsonaro, któremu zarzucane są przestępstwa antypaństwowe. Wśród zaproszonych gości znalazł się Mateusz Morawiecki, nowy lider partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Warto zauważyć, że na liście zaproszonych przez Trumpa polityków są także niektórzy kontrowersyjni przedstawiciele prawicy, tacy jak Nigel Farage, Eric Zemmour, Geert Wilders oraz Tom van Grieken.
Inauguracja prezydencji w USA to nie tylko powód do świętowania, ale i okazja do refleksji nad zmieniającą się mapą polityczną w Europie i na świecie.
Źródło/foto: Interia