Interwencja policjantów drogówki podczas nocnego patrolu na trasie DK-1 przeszła do historii jako wydarzenie pełne napięcia i heroicznych działań. Kiedy asp. Filip Tkaczuk oraz st. post. Andrzej Banaś dostrzegli coś dziwnego w mijanym samochodzie ciężarowym, od razu zrozumieli, że sytuacja jest poważna. Z kół naczepy unosił się gęsty dym, a z wnętrza pojazdu wychodziły płomienie.
NIEBEZPIECZNE ZJAWISKO NA TRAKCIE PATROLU
Patrolując nocą w Tychach, policjanci nie mieli chwili wątpliwości i natychmiast powiadomili oficera dyżurnego tyskiej jednostki, który szybko zareagował, informując straż pożarną o zaistniałej sytuacji. Mundurowi nie tylko zawiadomili odpowiednie służby, ale także przystąpili do zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Ich pierwszym krokiem było sprawdzenie, czy w kabinie ciężarówki nie znajdują się poszkodowani.
OBOJĘTNY KIEROWCA I WALKA Z OGNIEM
Kiedy stwierdzili, że kierowca nie potrzebuje pomocy medycznej, przystąpili do gaszenia ognia. To, co działo się chwilę później, mogłoby zawstydzić niejednego strażaka — w końcu nie codziennie dochodzi do pożaru na drodze. Po przybyciu jednostki strażackiej, która skutecznie ugasiła ogień w oponach, policjanci zabezpieczali teren operacji.
STRATY MATERIAZLNE, ALE BRAK OFIAR
Na szczęście jedyne straty, jakie powstały w wyniku tego zdarzenia, były natury materialnej. Dzięki błyskawicznej reakcji zarówno policji, jak i strażaków, niebezpieczna sytuacja została w porę opanowana. Można by pomyśleć, że to ryzykowne zjawisko na drodze było tylko groźnym teatrzykiem dla przypadkowych świadków, ale dla tyskich mundurowych to była prawdziwa misja, która pokazuje, że w obliczu niebezpieczeństwa nie ma czasu na czekanie — trzeba działać szybko i skutecznie.
Źródło: Polska Policja