Prokuratura rozpoczęła dochodzenie w sprawie materiałów wybuchowych znalezionych w wrakach rosyjskich czołgów, które przybyły z Ukrainy. Te zniszczone pojazdy były prezentowane w większych miastach w Polsce jako element wystawy, żeby zobrazować obecny konflikt zbrojny. Makabryczne znalezisko w postaci granatów i amunicji mogło zagrażać bezpieczeństwu osób oglądających. Jak przypomniały „Wydarzenia” Polsatu, ekspozycję przygotowała Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) w 2022 roku.
Wystawa, która miała pokazać siłę
Wystawa zatytułowana „Za wolność naszą i waszą” miała miejsce trzy lata temu na zlecenie ówczesnego szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Jej celem było ukazanie, że Rosjan można pokonać, co miało być bolesnym przypomnieniem o obecnym konflikcie. W Warszawie wystawiono wraki rosyjskich czołgów, takich jak T-72, a następnie ekspozycja odwiedziła m.in. Wrocław, Gdańsk, Poznań i Kielce.
Niebezpieczeństwo na wystawie
Choć planowano, aby zniszczony sprzęt trafił do muzeum, okazało się, że w wrakach znajdują się granaty oraz amunicja. Rzecznik MSWiA, Jacek Dobrzyński, poinformował, że niebezpieczne odkrycie zgłoszono saperom, a sprawą zajął się również prokurator.
Możliwe konsekwencje
Dr hab. Grzegorz Ciechanowski z Uniwersytetu Szczecińskiego wyraził swoje zdumienie sytuacją, mówiąc o narażeniu zwiedzających na poważne niebezpieczeństwo. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Piotr Skiba, potwierdził rozpoczęcie czynności sprawdzających oraz weryfikację dostarczonych dokumentów. Równocześnie zaznaczył, że przyglądają się nie tylko aspektowi zagrożenia zdrowia i życia, ale także zagadnieniu finansowemu związanym z organizacją transportu wystawy, którego koszt wyniósł około 700 tysięcy złotych, pokryty z budżetu RARS.
Źródło/foto: Polsat News