Julien Le Cardinal stał się bohaterem Brest po środowym meczu z PSV w Lidze Mistrzów. Obrońca tej rewelacji sezonu jeszcze niedawno nie planował przyszłości związanej z piłką nożną. Z uwagi na niskie wynagrodzenie w futbolu musiał podjąć pracę w zupełnie innej branży – dostarczał pizzę. Kilka lat później zdobył swojego pierwszego gola w najbardziej elitarnych rozgrywkach europejskich.
REWELACJA BRST
Brest w ostatnich miesiącach zaskakuje wszystkich swoją dyspozycją. W poprzednim sezonie Ligue 1 tylko Paris Saint-Germain oraz AS Monaco były lepsze. To osiągnięcie zapewniło im awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Gdy wydawało się, że podopieczni Erica Roya nie mają szans w starciach z bardziej utytułowanymi rywalami, pokazali, że mogą być jedną z największych niespodzianek tegorocznych rozgrywek.
Po sześciu kolejkach Brest zdobył cztery zwycięstwa i jedną porażkę, co daje im 13 punktów i 7. pozycję w tabeli. W międzyczasie Francuzi pokonali takie drużyny jak RB Salzburg, Sparta Praga i Sturm Graz. W środę „Les Ty’ Zefs” triumfowali na własnym terenie nad PSV, wygrywając 1:0.
PIERWSZY GOL I ZMIANA ŻYCIA
Jedynego gola w meczu zdobył Julien Le Cardinal, który w tym sezonie zanotował swoje premierowe trafienie w rozgrywkach. W 2017 roku wydawało się, że jego kariera piłkarska dobiega końca.
Piłkarz przyznał, że zarabiał niewiele w świecie futbolu i zmuszony był znaleźć inne źródło dochodu. Pracował jako dostawca pizzy, co wspomina jako trudny okres. „To był skomplikowany czas. Przestałem grać w piłkę nożną. Spędzałem więcej czasu w pracy, ponieważ jeśli nie pracujesz, nie masz pieniędzy. Od klubu Saint-Brieuc dostawałem 150 euro miesięcznie. W wieku 18-19 lat… A nie byłem zbyt dobrym uczniem… Pracowałem w restauracji Del Arte” – opowiedział w rozmowie na portalu sofoot.com.
POWRÓT DO PIŁKI
Le Cardinal nie tylko dostarczał pizzę, ale także pracował w fabryce i jako operator wózka widłowego. To jego żona odegrała kluczową rolę w jego powrocie do piłki nożnej. „Pod koniec pracy w Del Arte poznałem kobietę, która jest teraz moją żoną. To ona pomogła mi wrócić na właściwą drogę. Powiedziała mi, że muszę się zmobilizować, wrócić do piłki nożnej i zacząć normalne życie, w przeciwnym razie zostanę sam” – relacjonował obrońca.
To właśnie ona woziła go na treningi. W 2019 roku przeniósł się z Saint-Brieuc do Bastii, która grała w lidze zaplecza Ligue 1. Właśnie wtedy jego kariera nabrała tempa. Wkrótce potem przeszedł do Paris FC, a następnie do RC Lens, by latem ubiegłego roku trafić do Brest.
W północno-zachodniej Francji rozegrał już 27 meczów we wszystkich rozgrywkach, a środowe spotkanie przyniosło mu nie tylko pierwszego gola, ale także spełnienie marzenia, które wydawało się nieosiągalne.