Dla bliskich oraz społeczności Kiełkowa na Podkarpaciu każda sylwestrowa noc jest przypomnieniem tragicznych wydarzeń, które miały miejsce osiem lat temu. Wówczas, w pierwszych minutach Nowego Roku, życie Moniki K. zostało brutalnie zakończone. Jej córki straciły matkę, która była dla nich wszystkim. Niemoc wypełnienia tej pustki jest nie do zniesienia, a czas wcale nie łagodzi bólu. Zdarzenia te są wynikiem bezwzględności męża Moniki, jego skrajnej zazdrości oraz niekontrolowanej złości. Jeszcze chwilę przed dramatem Mariusz K. składał życzenia i bawił się w gronie rodziny, nikt nie mógł przypuszczać, że wkrótce wybuchnie w nim furia.
TRAGICZNA NOC
Mariusz K. ma obecnie 52 lata. W sylwestrową noc sprzed ośmiu lat zamordował swoją żonę Monikę, która miała 41 lat, odbierając życie także swoim córkom. W chwili tragedii dziewczynki miały 19 i 9 lat. Starsza z nich nie była w stanie znieść obecności ojca na sali sądowej podczas procesu, składając zeznania dopiero po jego wyprowadzeniu. Po ogłoszeniu wyroku, który skazał go na 25 lat więzienia, zażądała dla niego dożywocia. Takie samo żądanie wysunęła teściowa Moniki, która w sądzie nie mogła powstrzymać łez, krzycząc: – Zrujnowałeś naszą rodzinę! Co jej zrobiłeś?! Zabiłeś matkę swoim dzieciom!
Niestety, ojciec Moniki nie doczekał finału procesu, gdyż zmarł trzy tygodnie przed ogłoszeniem wyroku, przygnieciony tragedią. Spotkanie w sądzie z oskarżonym było dla matki Moniki szczególnie trudne; wspominała świętej pamięci córkę jako osobę ciepłą, spokojną i lubianą przez wszystkich.
WPADKA W ZRODŁO PRZEMOCY
Wydarzenia rozegrały się w pierwszych minutach 2017 roku, kiedy Mariusz K. zadał Monice śmiertelne ciosy nożem po długim wieczorze sylwestrowym. W trakcie spotkania z bliskimi wydawał się być opanowany, lecz krótka rozmowa na papierosa ze szwagrem ujawniła jego mroczne myśli: – Zabiję k…, gdy dowiem się, że mnie zdradza. Po powrocie do domu, w izolacji mąż i żona stoczyli dramatyczną awanturę, w trakcie której Monika szukała ratunku, dzwoniąc do swojego brata. Niestety, nie udało jej się go skontaktować na czas, a wiadomość, którą wysłała w SMS-ie, nie zdążyła dotrzeć.
Brat, wraz z matką, znalazł Monikę leżącą na podłodze, całą we krwi, z otwartymi oczami. – Dotknąłem jej czoła – opowiadał ze smutkiem w sądzie – zaczynało już robić się zimno. Zabójca zbiegł z miejsca zdarzenia, lecz został zatrzymany na stacji benzynowej w nocy, kiedy to był pijany.
PROCES I JEGO NASTĘPSTWA
Mariusz K. w sądzie przyznał się do winy, jednak jego wyjaśnienia, pełne emocjonalnego chłodu, wzbudziły kontrowersje. Utrzymywał, że Monika stwierdziła, iż ich związek nie ma sensu, co doprowadziło go do szału. Prokuratura oskarżyła go nie tylko o morderstwo, ale i o wieloletnie znęcanie się nad żoną oraz starszą córką. Wiele osób wspomniało o jego nieobliczalnym charakterze, a alkohol tylko nasilał jego agresywne zachowania.
Mariusz K. w trakcie procesu wygłosił krótką wypowiedź: – Kochałem żonę i dzieci. Może kiedyś mi wybaczą. W czasie pobytu w więzieniu próbował dwukrotnie odebrać sobie życie. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał go na 25 lat pozbawienia wolności i zasądził po 100 tys. zł odszkodowania dla każdej z córek. W 2018 roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie podtrzymał wyrok, odrzucając apelację oskarżonego.
Obecnie starsza córka Moniki jest dorosłą kobietą, a młodsza zbliża się do pełnoletności. W noc tragedii starsza bawiła się na sylwestrowej imprezie, a młodsza spała w domu, nieświadoma przerażającego dramatu rozgrywającego się za ścianą. Sąsiedzi pamiętają Monikę jako oddaną matkę, która spędzała czas z dziećmi, wożąc je do szkoły i chodząc na zakupy. Do dziś nie mogą pojąć, jak ktoś mógł odebrać dzieciom najważniejszą osobę w ich życiu.