Trzy miesiące po dramatycznej katastrofie nad rzeką Potomak, która miała miejsce w okolicach waszyngtońskiego lotniska, dochodzenie przeprowadzone przez „New York Times” ujawniło, że tragedia nie była wynikiem jednego błędu, lecz całej serii niewłaściwych działań. Ostatecznie uwagę skierowano na pilotkę helikoptera Black Hawk, Rebeccę Lobach, której decyzje miały największy wpływ na tragiczny przebieg wydarzeń. W wypadku zginęły wszystkie 67 osób znajdujące się na pokładzie obu maszyn.
KATASTROFA Z DNIA 29 STYCZNIA
29 stycznia doszło do tragicznego zderzenia helikoptera Black Hawk z samolotem American Airlines nad rzeką Potomak, nieopodal Ronald Reagan National Airport. Tego dnia kapitan Lobach uczestniczyła w corocznej ocenie, mającej na celu sprawdzenie warunków transportu wysokich rangą urzędników państwowych w sytuacji kryzysowej. Jej instruktorem był starszy chorąży Andrew Loyd Eaves, który w ostatnich momentach przed zderzeniem próbował skłonić pilotkę do skrętu w lewo, jednak brak dowodów wskazuje na to, że Lobach zignorowała tę wskazówkę.
NIEDOSTATECZNE OSTRZEŻENIA I ZAMIESZANIE
Raport „New York Times” ukazuje, że kontroler ruchu lotniczego ostrzegł załogę Black Hawka o samolocie American Airlines, ale nie udzielił jasnych instrukcji. W obliczu zbliżającego się niebezpieczeństwa, kontroler wydał jedynie zalecenie, aby „mijać się za samolotem”. Ponadto nie powiadomił pilotów American Airlines o zagrożeniu, co mogło przyczynić się do katastrofy. Eksperci z „NYT” zauważają także, że komunikacja pomiędzy kontrolerem a załogą śmigłowca była zakłócona, a część ważnych poleceń mogła pozostać nieusłyszana.
PRAKTYKA SEPARACJI WZROKOWEJ
Po przeleceniu nad znanym drzewem wiśniowym w Waszyngtonie, kontroler poinformował załogę o pobliskim ruchu i jeden z pilotów poprosił o zastosowanie praktyki „separacji wzrokowej”. Ta procedura, choć powszechna, niesie za sobą znaczące ryzyko, gdyż może prowadzić do trudności w nawigacji bez wsparcia ze strony kontrolera. Prośba została zatwierdzona, jednak, jak wskazuje raport, w momencie katastrofy jeden kontroler zarządzał zarówno ruchem helikopterów, jak i lotów komercyjnych, co stało w sprzeczności z standardowymi procedurami.
JAKIE BĘDĄ KONSEKWENCJE?
Obecnie śledczy pracują nad ostatecznym raportem, który ma być opublikowany na początku 2026 roku. Na razie są ostrożni w udzielaniu jakichkolwiek komentarzy. Jednak już teraz można zauważyć, że wnikliwość działań kontrolerów i pilotów zostanie poddana wnikliwej analizie, co otworzy dyskusję na temat bezpieczeństwa w lotnictwie i konieczności udoskonalania procedur. Z pewnością tragedia ta zapisze się w historii nie tylko jako tragiczny wypadek, ale także jako ważna lekcja dla branży lotniczej, która wymaga ciągłego rozwoju i doskonalenia.