Sprawa związana z wybuchem w gabinecie byłego komendanta głównego policji, Jarosława Szymczyka, nabrała nowego wymiaru. W toku jest śledztwo dotyczące narażenia go na niebezpieczeństwo w związku z otrzymaniem prawdziwej broni jako podarunku.
Nowe Wątki w Śledztwie
Jarosław Szymczyk, który niedawno otrzymał zarzuty w związku z incydentem wybuchu granatnika w swoim gabinecie, jest obecnie osobą pokrzywdzoną w nowym postępowaniu. Prokuratura zdecydowała się na wszczęcie śledztwa, które ma na celu zbadanie okoliczności, w jakich mógł zostać narażony na utratę zdrowia lub życia przez przekazanie mu prawdziwej broni.
Informacje na ten temat zostały potwierdzone przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie, która przekazała, że złożono wniosek o pomoc prawną do Ukrainy. W tym wniosku prokurator zwraca się o przesłuchanie dodatkowych świadków, których zeznania mogą być kluczowe dla kompleksowego wyjaśnienia sprawy.
Otrzymany Podarunek
Szymczyk miał otrzymać atrapę granatnika, która okazała się być prawdziwą bronią. W związku z tym planowane jest przesłuchanie szeregu osób, w tym kierowców oraz pracowników obsługi technicznej.
Śledztwo ma na celu ustalenie, w jaki sposób granatnik, który miał być atrapą, trafił do komendanta. Istnieje możliwość, że doszło do pomyłki lub był to celowy akt, jednak przeprowadzony przez kogoś spoza ukraińskiej delegacji. Policja wyklucza, że incydent był atakiem ze strony Ukrainy.
Przeszłość Wydarzeń
W 2022 roku Jarosław Szymczyk otrzymał dwie tuby po granatnikach – jedna miała być całkowicie pusta, a druga przerobiona na głośnik. Jeden z podarunków pochodził od komendanta ukraińskiej policji, Ihora Kłymenki, a drugi od wiceszefa Państwowej Służby Ukrainy ds. sytuacji nadzwyczajnych, gen. Dmytro Bondara.
W wyniku wybuchu granatnika, który miał być przerobiony na głośnik, Szymczyk twierdzi, że nie miał pojęcia o jego rzeczywistej naturze. Pod koniec września tego roku usłyszał dwa zarzuty: pierwszy dotyczy posiadania broni bez koncesji, co może skutkować karą pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat, a drugi – nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla wielu osób i mienia, za co grozi mu do pięciu lat więzienia.
Jarosław Szymczyk pełnił funkcję komendanta głównego policji w latach 2016-2023, co dodatkowo oświetla kontekst i powagę sytuacji, w jakiej się znalazł.
Źródło/foto: Interia