Poprzednia ekipa rządowa wprowadziła prawo mające na celu zlikwidowanie oszustw związanych z tzw. garnkowymi naciągaczami oraz pokazywaniem seniorom produktów, które często okazywały się zbędne i bardzo drogie. Niestety, eksperci zauważają, że ustawy te mają poważne niedociągnięcia. Nieuczciwi przedsiębiorcy wciąż potrafią wykorzystać istniejące luki prawne, a starsze osoby nadal padają ofiarami naciągaczy. Grzegorz Miś, powiatowy rzecznik praw konsumentów we Wrocławiu oraz członek Krajowej Rady Rzeczników Konsumentów, omawia najnowsze metody stosowane przez oszustów w podcaście „Fakt o pieniądzach”.
NACIĄGACZE I ICH SPRYTY
Firmy oferujące „lecznicze” kołdry, prozdrowotne garnki czy różnego rodzaju maszyny obiecujące poprawę witalności tętniły pomysłowością w pozyskiwaniu klientów spośród seniorów. Na specjalnie zorganizowanych pokazach lub wycieczkach przekonywali zdezorientowanych uczestników do zakupu kosztownych produktów, które w praktyce nie miały żadnej wartości. Działania te przynosiły zyski, a pokrzywdzeni często czuli się bezradnie, nie wiedząc, jak wycofać się z takich transakcji. Naciągacze stawali się coraz bardziej bezczelni, oferując zakupy na nieopłacalne raty. Chociaż nie znamy dokładnej liczby osób, które wpadły w pułapkę, teren ten miał być ograniczony przez zmiany prawne wprowadzone w 2023 roku.
UWAGI EKSPERTA
– Dla konsumentów biorących udział w pokazach kluczowe były dwa przepisy. Pierwszy zakazywał zawierania umów finansowych na tego rodzaju wydarzeniach. Często te same produkty sprzedawano po cenach znacznie zawyżonych, co wpływało na seniorów, którzy nie byli w stanie zapłacić gotówką, ale z łatwością dostawali kredyt na zakup – wyjaśnia Grzegorz Miś. – Drugi przepis odnosił się do faktu, że przedsiębiorca nie może przyjąć płatności od konsumenta przed upływem terminu na odstąpienie od umowy. Oto, dlaczego te zasady były potrzebne: sprzedawcy często znikali po przyjęciu pieniędzy, a konsumenci zostawali bez możliwości odzyskania gotówki – dodaje ekspert.
NEDOSKONAŁOŚĆ PRZEPISÓW
Choć nowe przepisy miały zwalczać oszustwa, szybko okazało się, że są niewystarczające. Twardzi naciągacze szybko zauważyli, jak obejść te regulacje. – W obu przepisach dodano zastrzeżenie, które mówi, że „chyba że pokaz odbywa się w miejscu zamieszkania klienta na jego wyraźne zaproszenie”. Naciągacze/sprzedawcy zaczęli podkładać seniorom dokumenty, w których ci rzekomo zapraszali sprzedawcę do swojego domu i tam podpisywali umowy – zwraca uwagę Grzegorz Miś.
INTERNETOWE PUŁAPKI
Pomimo spadku liczby pokazów, nieuczciwi sprzedawcy nie porzucili swoich praktyk, przenosząc je do sieci. – W trybie online mają możliwość oszczędzenia na kosztach wynajmu sal czy organizowania wycieczek. Proste techniki psychologiczne pozwalają im dotrzeć do znacznie szerszej grupy ludzi, nie tylko seniorów, ale naprawdę do każdego, kto surfuje w sieci – przestrzega ekspert.
Jak twierdzi, zakupy w internecie przypominają poruszanie się po polu minowym. Szacuje się, że około 10 procent sklepów online próbuje oszukiwać klientów. – Oferują produkty dla dzieci, odzież, elektronikę i sprzęt gospodarstwa domowego. Strony prezentują się na pierwszy rzut oka jak normalne sklepy internetowe, ale drobny druk w regulaminie informuje nas, że są jedynie pośrednikami, co całkowicie zmienia nasze prawa. Często nie zdajemy sobie sprawy, że zawieramy umowę pośrednictwa, a nie sprzedaży, dopóki nie otrzymamy towaru z Chin, który był zamówiony z opóźnieniem – zauważa Miś.
W trosce o własne bezpieczeństwo finansowe, warto zwracać szczególną uwagę na lokalizację i źródło zakupów, a także regulaminy funkcjonujących platform. Wystrzegajmy się pułapek i bądźmy czujni!
Wszystkie odcinki podcastu „Fakt o pieniądzach” dostępne są online.