W Polsce szykuje się prawdziwe „przebudzenie” na drogach. Nadchodzi czas, w którym kierowcy będą musieli się jeszcze bardziej spiąć, bo fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości wkrótce zyskają na liczbie. Generalny Inspektorat Transportu Drogowego (GITD) intensyfikuje swoje działania w ramach rozbudowy sieci, co niektórzy mogą odebrać jako kolejną formę kontroli, a inni jako zapewnienie większego bezpieczeństwa na naszych szosach.
CO W TYM WSZYSTKIM ZYSKAMY?
Podjęte kroki mają swoje zakorzenienie w Krajowym Planie Odbudowy (KPO) i są bezpośrednio związane z poprawą bezpieczeństwa drogowego. W obliczu rosnącej liczby wypadków wielu z nas może tylko przytakiwać takiemu pomysłowi. Czy jednak fotoradary są jedynym rozwiązaniem na problemy z prędkością w ruchu drogowym? Niektórzy eksperci wskazują, że kluczem może być także edukacja kierowców oraz odpowiednia infrastruktura, a nie tylko reagowanie po fakcie.
NOWE TECHNOLOGIE, NOWE WYZWANIA
Co więcej, nie zapominajmy, że w zakresie monitorowania prędkości technologia idzie do przodu. Odcinkowy pomiar prędkości to jedno z narzędzi, które ma za zadanie zniechęcać kierowców do łamania przepisów. Czy to wystarczy, żeby negatywne zasady gry się zmieniły? Miejmy nadzieję, że skuteczność tych rozwiązań przyniesie efekty. W przeciwnym razie, być może nikt nie uniknie goryczy, odkrywając, że po raz kolejny zostali „złapani” w sieć fotoradarową.
Bez względu na to, jakby na to nie spojrzeć, jedno jest pewne – nasze drogi wkrótce będą bardziej strzeżone. Warto zadać sobie pytanie, czy to naprawdę podejście, które zaspokoi potrzeby bezpieczeństwa? A może w naszym kraju brakuje czegoś więcej niż tylko kolejnych pułapek na prędkość?