Ostatnie doniesienia „Gazety Wyborczej” stawiają nowe światło na katastrofę, która miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Eksperci z Wielkiej Brytanii, Włoch i Irlandii wykluczają możliwość, że na pokładzie prezydenckiego samolotu doszło do wybuchu. Co więcej, podano, że śledczy, których działania nadzorował Zbigniew Ziobro, umorzyli ważny wątek związany z badaniami poszukiwań materiałów wybuchowych na wraku.
Ekspertów nie przekonują ślady materiałów wybuchowych
Z analizy przeprowadzonej przez zagranicznych specjalistów wynika, że „nadzwyczaj niski poziom” wykrytych materiałów wybuchowych na przedmiotach z rozbitego samolotu pozwala racjonalnie wykluczyć, iż są to resztki po eksplozji. Do takich wniosków doszli badacze, którym zlecono analizy przez Zespół Śledczy nr 1 Prokuratury Krajowej. Co więcej, nie znaleziono żadnych śladów materiałów wybuchowych na ciałach ofiar.
Kto odpowiada za niewłaściwe przechowywanie dowodów?
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, polscy śledczy przekazali próbki wraku oraz ciał ofiar do badań zagranicznym laboratoriom. Po zbadaniu 239 próbek przez ekspertów z Wielkiej Brytanii okazało się, że w 89 z nich stwierdzono „śladowe” ilości materiałów wybuchowych. Specjaliści jednak wskazują, że może to wynikać z zanieczyszczenia, które miało miejsce nie tylko przed katastrofą, ale również w trakcie przechowywania wraku. „Obserwowane poziomy mogą sugerować skażenie z zewnątrz, co powinno wzbudzać poważne wątpliwości” — dodają.
Bez śladów na ciałach ofiar
Irlandzcy eksperci, badając próbki pobrane od ofiar katastrofy, również nie znaleźli śladów materiałów wybuchowych. To wszystko rodzi pytania o wcześniejsze ustalenia i decyzje polskich prokuratorów.
Dodatkowo, prokuratorzy potwierdzili, że protokoły z oględzin wraku Tu-154M przeprowadzonych w 2012 roku były autentyczne i nie były sfałszowane. W kontekście tak poważnych ustaleń oraz kontrowersji dotyczących śledztwa, można zadawać sobie pytania o prawdziwe przyczyny katastrofy i niezawodność śledztwa. Dlaczego niektórzy wciąż chcą upierać się przy teorii spiskowej?
Źródło: Gazeta Wyborcza