W obliczu zagrożenia ze strony dalekozasięgowego lotnictwa Federacji Rosyjskiej, które może celować w obiekty na zachodzie Ukrainy, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych ogłosiło rozpoczęcie działań wojskowego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej. Informacje te przekazano w środę rano, kiedy to dyżurne pary myśliwcze zostały poderwane do akcji. O godzinie 8 DORSZ poinformował o zakończeniu interwencji.
BEZPIECZEŃSTWO NAD POLSKĄ
„Uwaga, w związku z zagrożeniem ze strony rosyjskiego lotnictwa, rozpoczęto operacyjne działania sił powietrznych w naszym kraju” — brzmi treść komunikatu DORSZ. Dowództwo podkreśla, że zgodnie z obowiązującymi procedurami, Dowódca Operacyjny RSZ zaangażował wszystkie dostępne siły i środki, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznawczej osiągnęły najwyższy poziom gotowości.
„Nasze działania mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa w rejonach graniczących z potencjalnie zagrożonymi obszarami” — podkreślono w komunikacie. „Przez całą dobę, również w okresie świątecznym, monitorujemy sytuację i nasze siły pozostają gotowe do natychmiastowej reakcji” — zapewniono z niepokojem.
ZMASOWANY ATAK W UKRAINIE
W wigilijny poranek Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak rakietowy oraz użyli dronów, kierując uderzenia na Ukrainę. Eksplozje były słyszane w Kijowie, Charkowie, Dnieprze i Krzemieńczuku, a celem ataku stał się m.in. sektor energetyczny tego kraju.
Charków znalazł się pod szczególnym ostrzałem. Szef obwodowej administracji, Ołeh Syniehubow, poinformował o kilku pożarach oraz uszkodzeniach infrastrukturze cywilnej. „Armia rosyjska uderzyła co najmniej siedem razy. Mieszkańcy Charkowa oraz regionu – bądźcie w schronach!” — apelował Synehubow, wyrażając grozę nad sytuacją.
Z ukraińskich źródeł wynika, że w wyniku ataków w Charkowie trzy osoby odniosły rany, z czego dwie wymagały hospitalizacji. Przed tymi wydarzeniami, ukraińskie władze poinformowały, że z lotniska w Murmańsku wystartowały bombowce Tu-95, kierując się na południe. Cienie wojny znów wiszą nad Europą, a my z niepokojem śledzimy rozwój sytuacji.
Źródło: Onet.pl
Leszek Szymański / PAP