Dzisiaj jest 21 maja 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Niezwykła bramka w Ekstraklasie. Bramkarz zaskoczony i bezradny

Miał być wyrównany pojedynek, ale goście z Gliwic zafundowali Motorowi Lublin bolesną lekcję futbolu. Jedna z bramek padła dosłownie na własne życzenie gospodarzy. Po tej akcji bramkarz Gasper Tratnik rozłożył bezradnie ręce, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało.

Mecz bez stawki, ale z emocjami

Spotkanie drużyn, które w obecnym sezonie zajmują miejsca w środku tabeli, nie miało większej wagi dla układu ligowego. Zarówno Motor, jak i Piast nie mają już szans na najwyższe cele, a ryzyko spadku także ich nie dotyczy. Wydawałoby się, że ta gra nie zafunduje nam emocjonujących momentów. Nic bardziej mylnego.

Kluczowy błąd w 59. minucie

Kibice w Lublinie z pewnością długo będą wspominać 59. minutę piątkowego spotkania. Przy stanie 2:1 dla Piasta gospodarze popełnili fatalny błąd. Paweł Stolarski chciał szybko wznowić grę, lecz jego wyrzut z autu okazał się zbyt słaby. Michał Chrapek wykorzystał tę sytuację i bez trwogi wpakował piłkę do pustej bramki. Słoweński bramkarz Motoru padł w rozpaczy, co można zobaczyć na nagraniu poniżej.

Rozpędzony Piast

Gospodarze jeszcze nie zdążyli się otrząsnąć, gdy Piast zdobył kolejną, czwartą bramkę, przypieczętowując tym samym efektowne zwycięstwo. W Lublinie można było odczuć gorzki niesmak po tym blamażu.

Ostateczny wynik meczu: Motor Lublin – Piast Gliwice 1:4

Bramki: 1:0 Jean-Kevin Augustin (3), 1:1 Tomas Huk (28), 1:2 Tomas Huk (31-karny), 1:3 Michał Chrapek (59), 1:4 Maciej Rosołek (68).

Żółte kartki: Motor Lublin: Mbaye Ndiaye, Arkadiusz Najemski; Piast Gliwice: Levis Pitan.

Sędzia: Paweł Malec (Łódź). Widzów: 13 344.

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie