Ireneusz P., znany pod pseudonimem Barabasz, w szczytowym okresie swojej działalności przestępczej w latach 70. i 80. dosłownie trząsł Pruszkowem. Dowodził grupą, która bezwzględnie zajmowała się włamaniami oraz wymuszaniem haraczy. Jego metody były brutalne, a brak litości wobec niewinnych, w tym dzieci i kobiet, tylko potwierdzał jego zbrodniczy charakter. Mógł być uważany za gangsterskiego „króla Mazowsza”, jednak tajemnicza śmierć przerwała jego karierę.
POCZĄTKI WYBITNEJ KARYERY
Urodziny Ireneusza P. miały miejsce na początku lat 50. w Pruszkowie, gdzie prędko zyskał rzeszę zwolenników dzięki swojej sile i posturze. Mniejsi przestępcy oraz bandyci podrzucali mu pomysły i uczyli się fachu pod jego wodzą. Do jego mostu w latach 90. dołączyli znani gangsterzy, tacy jak „Parasol”, „Kiełbasa”, „Masa” i „Szarak”. Już wtedy jego imię figurowało w milicyjnych kartotekach, a głównymi źródłami dochodów były kradzieże i ściąganie haraczy.
BEZWZGLĘDNY KODEKS HONOROWY
Pseudonim „Barabasz” zaczerpnął od biblijnego zbrodniarza, czego zresztą nie krył, podążając w jego ślady. Pewien milicjant w książce „Masa o bossach polskiej mafii” wspominał, że „otwierał drzwi z siłą, a bicie było jedyną rzeczą, w której był naprawdę dobry”. Choć przypisywano mu gangsterski kodeks honorowy, zakazujący donoszenia, krążyły plotki, że sam nie wahał się donosić na współpracowników, co doprowadziło go do odsiadki w latach jego przestępczej działalności.
WYPADKI I ZDRADY
Nie brakowało mu również poważnych wpadek. Jedyne, co mu pozostało, to skrajna determinacja. Po jednym z włamań Barabasz pomylił wartościowe znaczki z bezwartościowymi, co niestety zgubiło mu reputację. Jednak najsłynniejszym jego zbrodnią było brutalne napad na parę prowadzącą warzywniak, gdzie sprawcy nie cofnęli się przed przemocą w stosunku do rodziny.
UPADEK I TAJEMNICZA ŚMIERĆ
Początek końca „Barabasza” stanowił skok, który dobitnie ukazał brutalność jego działań. Po wyjściu na wolność odkrył, że w Pruszkowie rządzi ktoś inny, a sam zszedł na margines jako „żołnierz Masy”. Z perspektywy czasu przyznawał, że bardziej interesowały go problemy zdrowotne niż utrzymanie pozycji w przestępczym świecie. Nie miał już wielu szans na powrót do dawnego życia, a wkrótce po osiągnięciu czterdziestych urodzin, zginął w tajemniczym wypadku samochodowym. Media nie dawały spokoju — od słabego asfaltu po zawirowania kręgów przestępczych, wszyscy mieli swoją teorię.
W dniu tragedii Ireneusz P. prowadząc samochód, z nieznanych powodów zjechał z trasy. Prokuratura zakończyła śledztwo uznając wypadek za nieszczęśliwy, ale plotki o zemście ze strony jego byłych kompanów nie umilkły. Ostatecznie w cieniu jego zbrodniczego dziedzictwa pojawił się nowy lider w osobie Zbigniewa K., znanego jako Ali, który przejął stery grupy „Pruszkowskich”.
Pamiątką po Barabaszu pozostaje mroczna legenda, która wciąż przypomina o brutalnych realiach polskiego półświatka z lat 80. i 90.
Źródła: E. Ornacka i P. Pytlakowski — „Nowy alfabet mafii”, A. Górski i J. Sokołowski — „Masa o bossach polskiej mafii”.