Dzisiaj jest 28 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Niespotykana akcja: deszcz mrożonych indyków nad Alaską

Mrożone indyki „spadną z nieba” na Alasce dzięki wyjątkowej akcji charytatywnej pilotki i ochotniczki Esther Keim. Co roku zrzuca ona mieszkańcom odległych gospodarstw drób, który tradycyjnie spożywany jest podczas Święta Dziękczynienia. Inicjatywa znana jest jako „Alaskańska Bomba Indykowa”.

Osobista historia Esther Keim

Mimo że Esther Keim teraz mieszka w mieście, wychowała się na odizolowanym gospodarstwie, co pozwoliło jej zrozumieć trudności, z jakimi borykają się mieszkańcy wiejskich rejonów Alaski. Większość lokalizacji dostępnych jest jedynie drogą powietrzną lub za pomocą skuterów śnieżnych, ponieważ zaledwie 20 proc. obszaru można osiągnąć lądem. Jej rodzice pamiętają, jak znajomy pilot dostarczał im gazetę z niespodzianką w postaci gumy do żucia dla młodej Esther.

Inicjatywa rodem z serca

Esther postanowiła działać, gdy dowiedziała się, że jedna z rodzin w trudno dostępnej okolicy mogła liczyć jedynie na pieczyste z wiewiórki na świątecznym stole. Wtedy zadecydowała, że zrzuci im mrożonego indyka z samolotu, który wspólnie z ojcem wyremontowała.

Zasięg akcji i wsparcie społeczne

Akcja nabrała rozmachu dzięki mediom społecznościowym. Dziś Esther Keim dokonuje dostaw co roku w Święto Dziękczynienia, oferując nie tylko indyki, ale także inne świąteczne produkty żywnościowe mieszkańcom, których domy są pozbawione dróg dojazdowych.

W gronie odbiorców są między innymi rodziny, które w miesiącach zimowych muszą przebyć dwugodzinną trasę skuterem śnieżnym, aby dotrzeć do najbliższego sklepu. – Mam już 80 lat i moje zamiłowanie do przygód trochę oklapło – przyznaje Dave Luce, jeden z beneficjentów akcji.

Darmowa dostawa i lokalizacja przesyłek

Esther dostarcza obecnie do 40 indyków, czasami lata w towarzystwie przyjaciółki, która pilnuje samolotu, podczas gdy ona zajmuje się zrzucaniem paczek. Żywność oraz jej transport są całkowicie darmowe, gdyż finansowane są z darowizn od ludzi, którzy wspierają tę akcję w sieci.

Przed każdym zrzutem kobieta łączy się z rodzinami, aby upewnić się, że będą czekać przed domem. – Jeśli nie będzie nikogo na zewnątrz, nie zrzucę indyka. Gdyby go nie zauważyli, mogliby go nie znaleźć – wyjaśnia Esther. Kiedyś zdarzyło się, że odbiorcy szukali swojego pakunku w głębokim śniegu przez pięć dni.

Marzenia o przyszłych akcjach

Esther preferuje zrzucanie mrożonych indyka w zamarznięte jezioro, co ułatwia ich lokalizację. Chociaż nie jest specjalnie celna, nigdy jeszcze nie zdarzyło się, aby uszkodziła kogoś lub coś podczas swojego działania.

Pilotka planuje założyć organizację non profit, co pozwoliłoby na zwiększenie liczby darowizn oraz rozszerzenie akcji na szerszy zakres. Jest przekonana, że mogłaby wtedy dołączyć także drobne upominki dla dzieci, jak na przykład pluszowe zabawki.

Źródło/foto: Interia

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie