W trakcie spotkania Rafała Trzaskowskiego z mieszkańcami Krakowa miała miejsce incydent, który z pewnością nie umknie pamięci uczestników. Za jego plecami pojawiły się osoby prezentujące duży baner z hasłem „CPK w Polsce nie w Berlinie”. Sytuacja szybko przerodziła się w hałas i chaos, gdy prezydent Warszawy dostrzegł okazałą grafikę. — O CPK także porozmawiamy — zapowiedział.
DEMOCRACJA W DZIAŁANIU
— Jesteśmy demokratyczną partią i organizujemy otwarte spotkania. Jeśli pojawią się postulaty, oczywiście na nie odpowiemy — dodał Trzaskowski, a następnie zwrócił się do osób trzymających baner: — Proszę o pytania. Jeszcze chwilę, proszę — starał się zwrócić uwagę na wątek, który rozwijał przed incydentem.
Niestety, wystąpienie prezydenta zostało przerwane, gdy osoby z banerem zaczęły opuszczać salę. — Czy już uciekacie? — zapytał Trzaskowski z zaskoczeniem. — Przecież planowaliście zadać pytania — dodał, nie kryjąc rozczarowania.
DWIE STRONY DEMOKRACJI
Aktorzy tego zdarzenia nie doczekali się dalszej konfrontacji. Prezydent stwierdził, że niektórzy uczestnicy nie są jeszcze gotowi na demokrację. — Szkoda, że nie wiem, o co im dokładnie chodziło: weszli, krzyknęli i wyszli — zauważył Trzaskowski, podsumowując całe wydarzenie.
Spotkanie miało miejsce w sobotę, 16 listopada, w kontekście prawyborów Koalicji Obywatelskiej, gdzie Trzaskowski jest jednym z kandydatów na prezydenta. Obok niego do rywalizacji staje minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Ostateczną decyzję, kto będzie reprezentował KO w zbliżających się wyborach, podejmą członkowie Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Zielonych oraz Inicjatywy Polska. Wyniki poznamy 22 listopada, a napięcie rośnie z każdym dniem.