Po fali powodziowej, która przeszła przez Nysę, wśród mieszkańców miasta narasta frustracja oraz pretensje w kierunku władz. W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się opinie, że Nysę poświęcono, by ocalić Wrocław. Reakcja starosty nyskiego, Daniela Palimąki, na te oskarżenia jest zdecydowana. – Tego typu komentarze są absolutnie nieakceptowalne. Już przed rozpoczęciem opadów słyszałem takie plotki – mówi w rozmowie z Interią.
Tragiczne Skutki Powodzi
Nysa niewątpliwie znalazła się w epicentrum niedawnej powodzi. W dniu 15 września woda wdarła się do centrum miasta oraz okolicznych dzielnic, zalewając je i pozbawiając mieszkańców dostępu do wody, prądu oraz gazu. W wyniku opadów zdecydowano o zamknięciu mostów Bema i Kościuszki. Straty są ogromne – zniszczenie dotknęło dziesiątki budynków, sklepów oraz instytucji publicznych, w tym urzędów, szkół, a także szpitala powiatowego, z którego pacjentów ewakuowano łodziami. Szkody dotyczą również miejskich dróg i chodników.
Emocje Mieszkańców
W sytuacji, gdy wiele osób straciło dorobek życia, emocje mieszkańców Nysy są niezwykle intensywne. Pod wpisami władz miasta i starostwa w mediach społecznościowych często można znaleźć oskarżenia dotyczące rzekomego celowego zalania Nysy. Krytyka skierowana jest głównie do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, który według mieszkańców mógł wykonać więcej, aby uratować Nysę lub przynajmniej ograniczyć zniszczenia.
„Szacun. Uratowaliście Wrocław… Wrocław na pewno wam podziękuje postem na Facebooku. Starosta i burmistrz powinni podać się do dymisji” – pisze jeden z internautów, pan Damian. Inny użytkownik, pani Renata, pyta: „Teraz ogłaszacie ewakuację? A gdzie byliście, kiedy Czesi informowali o sytuacji? Trzeba było działać wcześniej!” Kolejna internautka, pani Anna, dodaje: „Dlaczego nie zaczęliście zrzuto wody w czwartek? Przecież opady trwały już od poniedziałku.” W sieci można znaleźć setki podobnych komentarzy, choć niektóre monity bronią władz.
Odpowiedź RZGW
Jarosław Garbacz, rzecznik prasowy RZGW we Wrocławiu, informuje: – Zbiorniki były zarządzane zgodnie z odpowiednimi instrukcjami i posiadały wymaganą rezerwę powodziową. Nikt nie mógł przewidzieć zniszczenia tamy w Stroniu Śląskim, co spowodowało niekontrolowany dopływ wody.
Starosta Palimąka przypomina, że oskarżenia o to, że władze ratowały Wrocław kosztem Nysy pojawiły się już przed powodzią. – To nieodpowiedzialne komentowanie. Teorie spiskowe, jak ta o saperach wysadzających wały, są szkodliwe i nie mają żadnego podstawy – zauważa.
Kolejne zagrożenie
Emocje mieszkańców i ich pretensje zostaną jednak wstrzymane, ponieważ ich miastu grozi kolejne uderzenie fali powodziowej z powodu przerwania wałów przy ul. Wyspiańskiego. Burmistrz Nysy, Kordian Kolbiarz, ogłosił stan ewakuacji, apelując do mieszkańców o jak najszybsze przeniesienie się na wyższe kondygnacje. – Grozi nam przerwanie wału przy ulicy Wyspiańskiego! Proszę o natychmiastowe działania! – napisał.
Na miejscu pracują już służby, w tym wojsko i straż pożarna, które starają się zabezpieczyć wały przeciwpowodziowe. Dyrekcja Wód Polskich zmniejszyła zrzut wody z Jeziora Nyskiego, aby ułatwić działania ratunkowe. Mieszkańcy gromadzą się na najwyższych piętrach i dachach budynków, przygotowując się na nadchodzące zagrożenie.
Źródło/foto: Interia