Miłosz Kozak, skrzydłowy Ruchu Chorzów, przeżył niezwykłą przygodę podczas zgrupowania w Turcji, które miało miejsce w styczniu. Pełen emocji mecz sparingowy z drużyną FC Malisheva z Kosowa zyskał niespodziewany obrót, gdy na boisko wtargnął ciekawski pies, nie zamierzający opuścić murawy. W tej nietypowej sytuacji na ratunek ruszył Kozak, będący akurat rezerwowym.
Pies na boisku – niecodzienna interwencja
W czasie rozegranego w Belek meczu, czworonóg po prostu się położył i rozpoczął długotrwałą manifestację swojego zamiłowania do futbolu. Kozak, widząc, że zwierzak nie zamierza się ruszyć, wpadł na pomysł, by spróbować skłonić go do opuszczenia placu gry. Gdy okazało się, że pies mało chętnie współpracuje, piłkarz zastosował sprytny trik. Zaoferował mu wodę ze swojej butelki, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Zwierzak, urzeczony perspektywą picia, bez oporów podążył za Kozakiem w stronę linii bocznej.
Psy w sportowym świecie – niecodzienna historia
Kozak podzielił się swoimi wrażeniami po tym nietypowym incydencie, lamentując, że szkoda mu pieska i przyznał, że z sentymentem nosi w sercu wspomnienia po swoim ukochanym czworonogu, który niedawno odszedł. “Fajny psiak, żałuję, że nie mogłem zabrać go do Polski. Chętnie bym przygarnął nowego” – mówił z tęsknotą w głosie.
W meczu z FC Malisheva, który zakończył się remisem 2:2, emocje sięgały zenitu nie tylko przez sportową rywalizację, ale także dzięki zaistniałej sytuacji z psem. Chorzowianie rozegrali w Turcji łącznie sześćsparingów, a następne starcie z Kisvarda FC przyniosło kolejny remis 1:1. Już w najbliższy piątek 31 stycznia Ruch zmierzy się z rumuńskim klubem FC Voluntari, grającym w drugiej lidze, co z pewnością przyniesie kolejne emocje – być może nieco bardziej związane z piłką nożną niż z czworonogami.
