Karol Nawrocki, kandydat na prezydenta wspierany przez PiS, znalazł się w ogniu krytyki z powodu apartamentu DELUX, który należy do Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Twierdzi, że mieszkanie zostało wynajęte na jego nazwisko, ale nie oznacza to, że z niego korzystał. Pojawia się jednak pytanie: kto za to wszystko zapłaci?
Rezerwacje, które mówią same za siebie
Jak donosiła „Gazeta Wyborcza”, Nawrocki miał rezerwację na 200 dni w apartamencie gdańskiego muzeum. Jako dyrektor miał dostęp do tego 116-metrowego, dwupoziomowego lokalu, który jest dostępny do wynajmu komercyjnego, zaczynając od ceny 750 zł za noc. Zaskakująco, Nawrocki nie ponosił żadnych kosztów.
Ciekawe jest również, dlaczego wynajmował apartament, skoro mieszkał zaledwie 5 km od muzeum. Sam zainteresowany postanowił wyjaśnić tę sprawę, przyznając, że podczas pandemii COVID-19 dwukrotnie przebywał tam na 10-dniowej kwarantannie, wykonując swoje obowiązki zdalnie.
Niejasności w oświadczeniach
Tu jednak zaczyna się cała sprawa, bo rezerwacje, do których dotarli dziennikarze, dowodzą, że Nawrocki korzystał z apartamentu przez 200 dni, a nie 20. Pierwsze rezerwacje sięgają października 2018 roku, a więc półtora roku przed pandemią. Korzystał z lokalu nawet do 2021 roku.
„To nieprawda, że mieszkałem tam przez 200 dni. Rezerwacje były na moje nazwisko, ale apartament używany był również do spotkań służbowych z zagranicznymi gośćmi oraz krajowymi przedstawicielami,” mówił Nawrocki podczas konferencji prasowej w Zakopanem.
Finansowe konsekwencje sytuacji
Według wyliczeń posłów KO, Nawrocki mógł zaoszczędzić około 130 tys. zł, nie płacąc za wynajem apartamentu. Jako szef muzeum miał prawo do zniżek. Obecnie kandydat na prezydenta zapewnia, że jest gotów zwrócić należną sumę, jeśli sprawa będzie miała swoje dalsze konsekwencje.
Na temat Nawrockiego odniósł się także prezes PiS, Jarosław Kaczyński. „To wszystko są bajeczki, nie macie żadnego kija na niego,” skomentował temat bezpłatnego wynajmowania apartamentu w Sejmie.
Karol Nawrocki w kampanii
Nawrocki podróżuje po Polsce z gadżetami, a ceny jego bluz są niemałe. Jak widać, sprawa apartamentu może okazać się nie tylko problematyczna, ale również skomplikować jego kampanię. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie i czy kandydat podejmie konkretne kroki w związku z tym kontrowersyjnym tematem.