27-letni Radek, doświadczony instruktor snowboardu, w zimowym sezonie prowadził zajęcia na stoku we włoskich Alpach. Niestety, podczas jednego z treningów, w wyniku niefortunnego wypadku, wjechał w niego narciarz, który natychmiast uciekł z miejsca zdarzenia. Konsekwencje tego tragicznego incydentu były dramatyczne — Polak trafił do szpitala w ciężkim stanie, a nowe informacje sugerują, iż sprawca zdarzenia również może być obywatelem Polski.
DRAMATYCZNY WYPADek NA STOKU
Radek, pasjonat sportów ekstremalnych, w styczniu tego roku prowadził zajęcia w Bormio. Podczas lekcji snowboardu z grupą licealistów, wyjątkowo wstrząsający wypadek miał miejsce 21 stycznia. O godzinie 13.10, na stoku Praimont, do instruktora z impetem wjechał narciarz, który nie udzielił mu żadnej pomocy i odjechał. To uczniowie Radka, wraz z innymi świadkami, podjęli szybkie działania, udzielając pierwszej pomocy i wzywając ratowników. Śmigłowiec pogotowia ratunkowego dotarł na miejsce zdarzenia po około pół godziny, a Radek został przetransportowany do szpitala w Sondalo z poważnymi urazami głowy oraz klatki piersiowej.
— Jego stan wciąż pozostaje krytyczny, Radek jest w śpiączce farmakologicznej — relacjonuje przyjaciel poszkodowanego w rozmowie z „Faktem”.
POSZUKIWANIE SPRAWCY
Rodzina oraz znajomi 27-latka czynią wszelkie starania, aby namierzyć sprawcę tego wypadku. W mediach społecznościowych podkreślają, że Radek nie tylko kochał sporty ekstremalne, ale także zawsze dbał o bezpieczeństwo — zarówno własne, jak i swoich uczniów. „Nigdy wcześniej nie miało miejsca nic poważnego. Tym razem zajęcia odbywały się w tej samej lokalizacji, co wypadek. Musimy znaleźć osobę odpowiedzialną za tę tragedię” — apelują przyjaciele.
OPIS SPRAWCY I ŚWIADKOWIE ZDARZENIA
Obecnie poszukiwany jest mężczyzna w wieku około 60 lat, mający siwe włosy i wyraźne wąsy. W chwili wypadku był ubrany w czerwoną kurtkę i czarne spodnie, miał ciemny kask oraz narty z czerwonymi detalami. Zjeżdżał z dwiema kobietami — starszą i młodszą, przy czym jedna z nich prawdopodobnie miała na sobie niebieską kurtkę.
— Świadkowie twierdzą, że byli to Polacy — informują znajomi Radka. Potwierdza to również opiekunka grupy licealistów, która była świadkiem wypadku. „Zdarzenie miało miejsce podczas moich zajęć. Uczniowie w większości skupili się na ratowaniu Radka, a mniej na sprawcy. Wiemy jednak, że mówili po polsku” — dodaje.
„Zwracamy się z prośbą o pomoc. Jeśli ktoś jest w stanie dostarczyć jakiekolwiek informacje mogące pomóc w ustaleniu tożsamości sprawcy, prosimy o kontakt. Nawet najdrobniejszy szczegół może okazać się kluczowy” — apelują znajomi Radka. Informacje można przekazywać pod numer telefonu 514 249 004.