Obchody miesięcznicy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie po raz kolejny wzbudziły intensywne emocje polityczne. Grupa protestujących wyraziła swój sprzeciw wobec upolitycznienia pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS), zakłócając wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego. W tym napiętym momencie do akcji wkroczył poseł PiS Mariusz Gosek.
Incydent podczas przemówienia
10 lutego prezes PiS Jarosław Kaczyński, w towarzystwie partyjnych kolegów, złożył wieńce i zapalił znicze przy pomnikach smoleńskich. Miesięcznica nie obyła się jednak bez kontrowersji. Podczas przemówienia, w którym lider PiS mówił o „zamachu smoleńskim”, aktywista Maciej Bajkowski starał się zakłócić jego wystąpienie, krzycząc „kłamca” w mikrofon.
Skandaliczne zachowanie posła
Do protestujących podszedł Mariusz Gosek, który najpierw próbował skłonić Bajkowskiego do milczenia. Kiedy te próby zawiodły, zdołał jedynie podnieść frustrację, a obok stał policjant, który starał się zapobiec większemu zamieszaniu. Poseł PiS okazywał swoją legitymację, licząc na szybką interwencję policji w celu przerwania okrzyków aktywisty, jednak jego starania okazały się bezskuteczne.
— Wystarczyło podejść i odłączyć nagłośnienie, co chciałem zrobić, ale policja mi na to nie pozwoliła — relacjonował później Gosek w wywiadzie dla „Faktu”. Podkreślił przy tym, że takie zachowanie ze strony policji jest nie do zaakceptowania, a jego zdaniem protestujący to jedynie „celowi prowokatorzy”.
Mocne słowa Kaczyńskiego
Jarosław Kaczyński, w trakcie obchodów 178. miesięcznicy katastrofy, podkreślił, że policja ma obowiązek reagować na takie zachowania. — Przypominamy o wielkiej zbrodni dokonanej przez Putina oraz o prawdopodobnym udziale jego ludzi tutaj w Polsce — zaznaczył. Prezes PiS dodał, że wymienione osoby nadal prowadzą swoją „haniebną działalność” przy „pełnym poparciu obecnej władzy”.
Kaczyński zapewnił, że mimo trudności, wydarzenia te będą kontynuowane, a w przyszłości prawda o zamachu smoleńskim zostanie ujawniona. Oświadczył, że przestanie być tolerowane oczernianie pamięci prof. Lecha Kaczyńskiego, a policja będzie pełniła rolę wsparcia w obronie prawdy historycznej.
Cała sytuacja wskazuje na rosnące napięcia w debacie publicznej dotyczącej katastrofy smoleńskiej oraz na skomplikowane relacje między polityką a pamięcią o tragicznych wydarzeniach z 2010 roku.